Część pracowników szkół w gminie Piekoszów (Świętokrzyskie) w nieprzyjemny sposób odczuła zapowiedź poniesienia płacy minimalnej. Wójt zdecydował bowiem, że skoro ma ona wzrosnąć, to część etatów musi zostać obciętych.
Nie na cały etat, a na trzy czwarte - tak pracować mają tak zwani „pracownicy niepedagogiczni” z gminnych szkół, czyli osoby sprzątające, pracownicy kuchni czy woźni i woźne. Taką decyzje podjął będący członkiem Prawa i Sprawiedliwości wójt.
Samorządowiec zrzuca odpowiedzialność za tę decyzję na dyrektorów szkół – jak mówi, to w porozumieniu z nimi podjął tę kontrowersyjną decyzję.
- Jednak, jak wynika z informacji, które uzyskałem, dyrektorzy w rzeczywistości nie mieli wyjścia. Pieniądze przeznaczone we wstępnie zaplanowanym budżecie na przyszły rok nie wystarczą, by utrzymać z nich pracowników na pełnych etatach – informuje Marcin Kwaśny, reporter TVN24.
Przesuną inwestycje?
Część radnych z Piekoszowa uznała decyzję wójta za skandaliczną. – W naszej gminie pracuje około 97 osób i to oni mieli dostać te wypowiedzenia. A my jako radni nic o tym nie wiedzieliśmy. Dopiero ja dostałem parę telefonów, czy na sesji było coś na ten temat mówione. Nic nie było wspomniane – podkreśla Piotr Bąk, radny Piekoszowa.
Radny następnego dnia złożył oficjalne zapytanie do wójta, w którym poprosił o wyjaśnienie tej decyzji. – Niech mi odpowie, dlaczego takie posunięcia zostały zrobione bez wiedzy radnych - mówi Bąk.
Jak ustalił Marcin Kwaśny, wójt nie ukrywa, że przyczyną decyzji jest zapowiedziane podniesienie pensji minimalnej. – Będę rozmawiał z radą gminy, żeby przesunąć inwestycje z przyszłego roku na kolejny. Rozmawiając wczoraj z pracownikami dałem im nadzieję, że wrócimy do rozmów w listopadzie – tłumaczy Zbigniew Piątek, wójt Piekoszowa.
Autor: wini/ ks / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24