Prokuratura Rejonowa w Oświęcimiu (Małopolska) bada sprawę śmierci 65-letniej kobiety. W poniedziałek zasłabła na ulicy, nie było wolnej karetki. Zanim dotarł do niej śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, kobieta zmarła.
Jak podaje prokuratura, śledczy ustalają, czy doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci.
Mieszkanka Oświęcimia w poniedziałek zasłabła na ulicy. Pomocy udzielili jej przechodnie, którzy wezwali pomoc, jednak w całym mieście nie było wolnej karetki. Wzywająca pomoc usłyszała, iż na miejsce dotrą ratownicy z Wadowic, ale dopiero po zakończeniu wcześniejszej interwencji. Stan chorej pogarszał się.
Na miejsce przybył personel miejscowej przychodni, który rozpoczął reanimację. Dotarli także strażacy. Zabezpieczyli lądowanie śmigłowca LPR, który przyleciał ok. 10:30. Akcja ratowników zakończyła się jednak niepowodzeniem. 65-latka zmarła kilka minut po godz. 11.
Śledztwo prokuratury
- W czwartek przeprowadzona została sekcja zwłok. Czekamy na jej wyniki. Obiektywną okolicznością jest, że nie dojechała karetka. Faktem jest też śmierć kobiety – poinformował w piątek zastępca prokuratora rejonowego w Oświęcimiu Mariusz Słomka. Jak dodał, przedmiotem postępowania jest sprawdzenie, czy to, iż karetka nie przyjechała, miało bezpośredni wpływ na zgon kobiety.
Policja zabezpieczyła nagrania rozmów, które przeprowadzały między sobą służby ratunkowe.
W Oświęcimiu dzień później doszło do podobnej sytuacji. Lokalny portal informacyjny faktyoswiecim.pl podał, że na ulicy - kilkaset metrów od szpitala - zasłabła 85-letnia kobieta. Do lecznicy przewieźli ją strażacy. Wspierał ich lekarz z LPR ze śmigłowca, który wylądował na oświęcimskiej ulicy. Kobieta w porę trafiła do szpitala.
Źródło: PAP/TVN24