To był ciężki pierwszy dzień w pracy kierowcy krakowskiego autokaru. - Miał przejechać kawałek. I najpierw wbił się pod zbyt niski wiadukt, a potem zrzucił na skrzyżowanie sygnalizację świetlną - relacjonuje Mateusz, który zarejestrował całe zdarzenie.
- Jak to jest w ogóle możliwe? - zastanawiali się pasażerowie pana Mateusza, którego kamera zarejestrowała niecodzienne zdarzenie. Pod wiadukt na ul. Wrocławskiej w Krakowie próbował wjechać autokar. Niestety, zaklinował się i zarysował dach pojazdu.
Inni kierowcy przez zaklinowany autokar nie mogli wyjechać spod wiaduktu.
Sytuacja dziwi tym bardziej, że przejazd był oznakowany - na wjeździe był znak informujący, że pojazdy wyższe niż 3 metry i 10 centymetrów się nie przecisną.
Dwadzieścia centymetrów błędu
- Ten autokar, jak mi powiedział kierowca po niefortunnym przejeździe, miał 3 metry i 30 centymetrów. Myślał, że się zmieści, a się nie zmieścił - mówi autor nagrania. Na filmie widać też próby wyjazdu spod wiaduktu. - I to, co działo się chwilę później - przypomina Mateusz.
Kierowca, gdy już wyjechał spod wiaduktu, chciał opuścić skrzyżowanie. Zrobił to tak niefortunnie, że zrzucił na ulicę sygnalizator. Z relacji pana Mateusza wynika, że autokar był pusty. Kierowcy nic się nie stało. - Poza tym, że miał chyba ciężki pierwszy dzień w pracy. Bo właśnie rozpoczął współpracę z firmą przewozową - dodaje Mateusz.
Na miejsce zdarzenia została wezwana policja.
Autor: bieru/r / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz De