Obywatel Turcji na rowerze nielegalnie przekroczył "zieloną granicę" polsko-ukraińską. Wpadł w ręce bieszczadzkich pograniczników. - Mężczyzna planował, że po polskiej stronie dołączy do rowerzystów jadących trasą rowerową "Green Velo" – informuje rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Funkcjonariusze SG z Lubaczowa rowerzystę wypatrzyli w okolicy przejścia granicznego w Budomierzu.
- Ponieważ do trasy zostało turyście jeszcze kilka kilometrów, postanowili sprawdzić jego dokumenty – powiedziała mjr Elżbieta Pikor, rzeczniczka prasowa Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Kierunek - Niemcy
Rowerzystą okazał się 36-letni obywatel Turcji. Przyznał się strażnikom, że kilka minut wcześniej nielegalnie przekroczył rowerem od strony ukraińskiej tak zwaną zieloną granicę.
- Aby uniknąć kontroli planował poruszać się z przygodnie spotkaną ekipą rowerową, aż do najbliższego dworca kolejowego. Ostatecznym celem jego podróży miały być Niemcy – dodała rzeczniczka.
Turek, zgodnie z obowiązującą procedurą, został ukarany grzywną, a następnie odesłany na Ukrainę.
Pomysłowi cudzoziemcy
Mjr Pikor przyznaje, że pomysłowość imigrantów, którzy nielegalnie przekraczają zieloną granicę polsko-ukraińską, jest zaskakująca.
Przypomniała przykład imigranta, który nielegalnie przekroczył polsko-ukraińską granicę na Sanie, przeprawiając się z Ukrainy przez rzekę na ściętym siekierą drzewie. Inny przekroczył granicę idąc z Ukrainy do Polski... tyłem. Chciał, aby ślady zmyliły strażników co do kierunku jego wędrówki. Był też przypadek, gdy imigrant szedł na czworakach udając zwierzę, a inny przymocował do butów deseczki, by nie zostawiać śladów stóp.
Rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału SG poinformowała, że od początku tego roku tamtejsi funkcjonariusze zatrzymali ponad 50 cudzoziemców, którzy nielegalnie przekroczyli zieloną granicę z Ukrainy do Polski. Głównym celem ich migracji były kraje Europy Zachodniej.
Autor: wini.i / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej