35 morsów przepłynęło w Krakowie przez Wisłę ciągnąc za sobą kolorowe pontony-smoki. Przy okazji corocznej akcji śmiałkowie przetestowali wodoszczelność aparatu słuchowego.
Podczas szóstej edycji „Przeciągania smoka przez Wisłę” krakowskie morsy promowały zdrowy styl życia. Zaczęło się od przejścia spod Rynku Głównego, ul. Grodzką, Bernardyńską, pod Wawel, na bulwary wiślane. Potem była krótka rozgrzewce przy muzyce.
Prezes popłynął z zielonym smokiem
Jako pierwszy Wisłę przepłynął Henryk Szklarczyk, prezes Klubu Morsów "Kaloryfer", który zorganizował imprezę. Pokonał 120 metrów lodowatej wody (1 stopień Celsjusza) z figurą zielonego smoka. Po nim do rzeki weszły pozostałe morsy i ciągnąc za sobą pontony w kształcie żółtych smoków, w parach, przepłynęły Wisłę.
Najstarszy z morsów, które wzięły udział w tej imprezie ma 71 lat, a najmłodszy – 18.
Przetestowali aparat słuchowy
Jak poinformował organizator, część z morsów, podczas przeciągania smoków przez Wisłę, przetestowała z powodzeniem pierwszy na świecie wodoszczelny aparat słuchowy, który dotychczas nie był jeszcze wypróbowany w tak ekstremalnych warunkach.
Organizator powiedział też, że do tej pory aparaty słuchowe nie sprawdzały się w kontakcie z wodą, deszczem lub też wstrząsami czy nadmiernym pyłem. Nie wytrzymywały w takich warunkach. Jak tłumaczył, wada słuchu przekreślała do tej pory szanse na uprawianie sportu, czy też pracę w ciężkich warunkach.
Żeby zmienić podejście
Przetestowanie aparatu przez krakowskie morsy wpisuje się w kampanię społeczną Narodowy Test Słuchu, której celem jest przekonanie ludzi do zmiany oceny wad słuchu.
- Zgodnie z obecnym w Polsce stereotypem wada słuchu to inwalidztwo. Podjęcie decyzji o rozpoczęciu używania aparatu słuchowego, mimo wiedzy o posiadanej wadzie słuchu, zajmuje przeciętnemu Polakowi siedem lat – tłumaczył organizator „Przeciągania smoka przez Wisłę".
Autor: jś//kv/k / Źródło: PAP