W środę i czwartek pasażerowie podróżujący pociągami między Warszawą i Krakowem oraz Warszawą i Katowicami pojadą o pół godziny dłużej niż zwykle. To efekt wprowadzania nowego urządzenia do sterowania ruchem. – Procedura bezpieczeństwa wymaga od nas, by na linię wjeżdżało mniej pociągów – mówi Maciej Dutkiewicz z Polskich Kolei Liniowych.
O pół godziny wydłuży się czas podróży na trasach Warszawa-Kraków i Warszawa-Katowice. Utrudnienia mogą potrwać do piątkowego poranka.
Opóźnienia spowodowane są montażem nowego urządzenia do sterowania ruchem na odnowionej stacji technicznej w Szeligach. - Do semaforów i ich sterowników podłączane są kolejne linie kolejowe – mówi Dutkiewicz.
Jeden pociąg na trasie
W związku z pracami wdrożona została procedura bezpieczeństwa. Przez ten czas obniżona jest przepustowość trasy. Utrudnienia dotyczą odcinka Korytów – Idzikowice. - Podczas niektórych faz zadania, w jednym momencie na odcinku między stacjami, będzie mógł znajdować się tylko jeden pociąg. Podczas normalnego funkcjonowania, pociągi mogą być wyprawiane na taki odcinek nawet co kilka minut – informuje Dutkiewicz.
O czasie dojazdu pasażerowie są informowani przez drużyny konduktorskie. Komunikaty podawane są również na dworcach. Dodatkowe informacje o bieżącej sytuacji podróżujący mogą też znaleźć w Internecie na stronie Intercity oraz za pomocą aplikacji mobilnej przygotowanej przez PKP Intercity.
W grudniu pojedziemy szybciej
Uruchamianie urządzeń odpowiedzialnych za sterowanie ruchem jest elementem prac, które mają skrócić podróż najszybszymi pociągami z Warszawy do Katowic, Krakowa i Wrocławia. Według Dutkiewicza, po zakończeniu prac w połowie grudnia, czas przejazdu na trasie Warszawa-Katowice wynosiłby 2 godziny 34 minuty. 2 godziny 28 minut podróżowałoby się między Warszawą a Krakowem, a 3 godziny 42 minuty między Warszawą a Wrocławiem.
Autor: mmw//ec / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia ( CC BY-SA 2.0)