Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej informuje, że śledczy od jakiegoś czasu zajmowali się zorganizowaną grupą przestępczą, która miała dopuszczać się "przestępstw przeciwko wiarygodności autentyczności dokumentów, prawom autorskim i prawom pokrewnym oraz prania brudnych pieniędzy".
Zdaniem krakowskich śledczych, szefem grupy był mieszkaniec Warszawy, który odbierał telefony od zainteresowanych usługami, a potem przydzielał zadania konkretnym redaktorom.
Ci - jak informuje prokuratura - tworzyli prace, pod którymi podpisywał się klient.
- Były one przedstawiane później promotorom na uczelniach wyższych. Stanowiły podstawę do wydania studentom tytułów zawodowych licencjata, inżyniera, magistra i tytułu naukowego doktora, a także do wydania dyplomów ukończenia studiów wyższych - informuje prokurator Janusz Hnatko.
Dodaje, że rektorzy uczelni byli wprowadzani w błąd co do tego, kto jest faktycznym autorem pracy.
Tysiące zamówień, miliony zysku
Prokuratorzy twierdzą, że grupa oferowała bardzo szerokie spektrum usług.
- Nie ograniczała się do tworzenia wzorów prac, czy też korekty już istniejących tekstów, ale do tworzenia tych prac, będących utworami w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, od początku najczęściej bez jakiegokolwiek udziału osoby, która przedkładała ją następnie jako własną na wyższej uczelni - mówi prokurator Hnatko.
Dodaje, że śledczy mają dowody na to, że członkowie grupy doskonale zdawali sobie sprawę, co robią i jak ich praca ma być potem wykorzystana.
Opłaty miały być dokonywane za pomocą internetowego systemu płatności, a potem transferowane do jednego z rajów podatkowych. Potem pieniądze miały wracać na konta osób z grupy przestępczej.
Dziesięć procent
Prokuratorzy, za pomocą danych uzyskanych od operatora systemu bankowego - zidentyfikowali 11 tysięcy wpłat dokonanych przez kilka tysięcy zleceniodawców. Łączna kwota wpłat przekracza siedem milionów złotych.
- Podkreślenia wymaga, że w rzeczywistości autorzy prac otrzymywali od kierującego grupą jako swoje wynagrodzenie jedynie 10 procent opłaty, którą wnosili zleceniodawcy - mówi Hnatko.
Redaktorzy prac, którzy zostali już przesłuchani, wyjaśnili m.in. mechanizm działania grupy oraz wskazali osobę nią kierującą, która wyznaczała zadania poszczególnym jej członkom i dokonywała rozliczeń za wykonane zlecenia. Zastosowano wobec nich wolnościowe środki zapobiegawcze.
Do aresztu na trzy miesiące trafił jedynie domniemany szef grupy.
- Podejrzany ten nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Za te czyny grozi odpowiedzialność karna do 10 lat pozbawienia wolności - mówi rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej.
O tym, że do zdobycia tytułu naukowego została wykorzystana kupiona praca, mają być teraz informowane kolejne uczelnie. Prokuratura zaznacza, że sprawa ma charakter rozwojowy i nie wyklucza kolejnych zatrzymań.
Autorka/Autor: bż/ks
Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24