W czwartek przed Uniwersytetem Pedagogicznym w Krakowie odbył się protest wywołany kolejnymi zwolnieniami na uczelni. Manifestanci twierdzą, że są one spowodowane działalnością związkową wykładowców. Domagają się też przestrzegania praw pracowniczych na uniwersytecie.
W ostatnich dniach z pracy na uczelni zwolniono trzy wykładowczynie związane z Inicjatywą Pracowniczą - ogólnopolskim związkiem zawodowym. Na początku listopada związkowcy weszli w spór zbiorowy z pracodawcą - rektorem profesorem Piotrem Borkiem.
To już kolejne zwolnienia na krakowskim uniwersytecie. - Zmniejszenie zatrudnienia w ciągu roku to 45 w grupie nauczycieli i 27 w grupie administracyjnej - przekazał w rozmowie z dziennikarzami doktor Krzysztof Wąsowicz, kanclerz Uniwersytetu Pedagogicznego. Przyznał, że "na pewno może trochę więcej odeszło", ale "było też trochę uzupełnień". - To normalna wymiana kadr. (...) Ogólnie liczba pracowników zmniejszyła się, a liczba studentów zwiększyła się - dodał.
"Dość represji za działalność związkową"
Innego zdania są związkowcy, którzy manifestowali w czwartek przed krakowską uczelnią. Mieli ze sobą transparenty z hasłami: "Dość represji za działalność związkową", "dość łamania praw pracowniczych".
Wśród protestujących był profesor Janusz Majcherek, były dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii, zwolniony z Uniwersytetu Pedagogicznego w maju tego roku. - Częściowym, a może i głównym wyjaśnieniem (sytuacji na uczelni - red.), są motywy polityczne. Szef uczelnianej Solidarności jest "dobrozmianowym" funkcjonariuszem, blisko związanym z Ryszardem Terleckim i całą ekipą rządzącą - powiedział.
Jego zdaniem "chodzi o to, żeby Uniwersytet Pedagogiczny uczynić taką pilotażową uczelnią, w której będą przeprowadzone pewne rekonesansowe działania pokazujące, co można zrobić z polską nauką, uczelniami wyższymi". - Los Uniwersytetu Pedagogicznego jest zapowiedzią tego, co może się stać ze szkolnictwem wyższym i nauką w Polsce - ocenił.
Kontrola PIP na uczelni
Sprawę ewentualnego łamania praw pracowniczych na krakowskiej uczelni bada prokuratura. Wniosek w tej sprawie złożyli w sierpniu posłowie i działacze Lewicy.
Od 13 maja do 26 lipca na uniwersytecie - również na wniosek polityków Lewicy - prowadzona była kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Na początku sierpnia okręgowy inspektor pracy w Krakowie Józef Bajdel powiedział PAP, że w protokole pokontrolnym w odniesieniu do umów o pracę, zawartych na czas określony, stwierdzono, że część z nich została podpisana niezgodnie z dwoma paragrafami Kodeksu pracy.
- Osób zatrudnionych na umowach czasowych było 593. Na ustne polecenie inspektora pracy część z umów - około 350 - zostało przekształconych w umowy na czas nieokreślony - mówił wtedy Bajdel. Dodał, że inspektor polecił przeanalizowanie sytuacji pozostałych pracowników i podjęcie właściwych decyzji.
PIP nie zastosowała wobec uczelni kar z uwagi na to, że bardzo dobrze współpracowała podczas kontroli.
Na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie studiuje około 14 tysięcy osób na blisko 60 kierunkach.
Źródło: TVN24, PAP, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24