Krakowski urząd miasta ostrzega właścicieli psów. W kilku punktach miasta zostało rozrzucone zatrute jedzenie. Policja sprawdza takie zgłoszenia, niektóre są prawdziwe. Powstała mapa, na której umieszczane są miejsca znalezienia podejrzanych substancji.
Ostrzeżenie przed "trutkami ukrytymi w jedzeniu" zostało opublikowane na stronie krakowskiego magistratu w piątek. Stowarzyszenie Kraków dla Mieszkańców przygotowało mapę, na którą nanoszone są miejsca, gdzie miała zostać rozrzucona trutka.
"Incydenty celowego trucia zwierząt odnotowano m.in. w okolicach ulic: Rusznikarskiej, Wybickiego, Krowoderskich Zuchów, Batalionu 'Skała' AK, w parku Krowoderskim oraz na os. Dywizjonu 303" – podaje urząd miasta. W komunikacie czytamy też, że trutka jest bardzo niebezpieczna i część psów nie przeżyła zetknięcia z nią.
Wśród objawów, które powinny zaalarmować właścicieli czworonogów, urzędnicy wymieniają apatię, ospałość, wymioty i brak apetytu.
Policja: więcej zgłoszeń, dwa potwierdzone
Pierwsze sygnały, że ktoś próbuje otruć zwierzęta pojawiły się we wtorek. Wpis na ten temat opublikowało Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Gdy jednak skontaktowaliśmy się tego dnia z Piotrem Szpiechem, oficerem prasowym krakowskiej policji, okazało się, że żadne oficjalne zgłoszenie nie wpłynęło.
W piątek zadaliśmy policjantowi to samo pytanie. Okazało się, że chociaż wciąż nie ma potwierdzonego przypadku otrucia psa, to trutka okazała się faktem.
- Było jedno takie podejrzenie (otrucia psa - red.), ale weterynarz po przebadaniu wykluczył żeby został otruty. Były też takie przypadki, że ktoś zgłaszał, my podjęliśmy czynności, nawiązaliśmy kontakt z weterynarzami żeby ustalić przyczynę śmierci psów. W jednym przypadku dostaliśmy informację, że nie było to spowodowane otruciem, a w drugim, że pies umarł, bo był już wiekowy - relacjonuje Szpiech.
Czy w takim razie trutka na ulicach to kolejna legenda miejska? Nie do końca. – Wczoraj mieliśmy zwiększoną liczbę interwencji, ludzie nam zgłaszali podejrzenia tego, że rozrzucane jest jedzenie zmieszane z trutką. W dwóch przypadkach mamy potwierdzenie – przekazał w piątek rzecznik. Na miejscu była straż pożarna z mobilnym laboratorium, w którym przebadano próbki podejrzanych substancji.
Policjant zaznacza, że wciąż większość zgłaszanych substancji nie jest trująca dla zwierząt – mówi między innymi o rozlanej substancji kosmetycznej, zwierzęcych odchodach i trocinach.
Trutka w Nowej Hucie
Jedno z potwierdzonych zgłoszeń dotyczyło osiedla Zielonego w Nowej Hucie. Złożył je pan Łukasz.
- Ta trutka została namierzona, kiedy szedłem z psem. Wezwałem policję przez 112, przyjechał patrol. Trochę smętnie i niechętnie, ale naciskałem na nich, żeby to zabezpieczyli. Przyjechała też straż pożarna – relacjonuje mężczyzna w rozmowie z tvn24.pl.
Z opisu świadka wynika, że po około godzinie od ustalenia, że podejrzana substancja faktycznie może być trująca, na miejscu zjawiło się mobilne laboratorium chemiczne. – Wtedy już się oddaliłem, ale wiem, że zostało potwierdzone, że była to trutka na szczury lub myszy – mówi mieszkaniec Krakowa. Potwierdzenie, że preparat znaleziony w czwartek w Hucie faktycznie był trujący, uzyskaliśmy też od policji.
Pan Łukasz podkreśla, że nie jest to nowy problem. Jak mówi, na osiedlowej grupie na Facebooku jedna z sąsiadek opisywała, że jeden z jej psów zmarł w przeciągu kilku dni, a drugiego z trudem udało się uratować. Oba miały zatruć się czymś na spacerze. – U obu psów pojawiło się to, co już u kilkunastu psów w Krakowie: krwawe wymioty i biegunki, apatia i degradacja całego organizmu – opisuje nasz rozmówca.
Co istotne, trucizna z os. Zielonego była wymieszana z ziarnem. Piotr Szpiech z krakowskiej policji zwraca uwagę, że osoba, która ją rozrzuciła, mogła mieć na celu zabicie ptaków lub gryzoni, a nie psów. Nie zmienia to jednak faktu, że węszący po trawniku pies również byłby narażony na zatrucie.
Mapa miejsc, w których miały zostać zauważone podejrzane substancje znajduje się TUTAJ.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz / Nowohucianie