Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski podczas protestów Strajku Kobiet dał urlopy osobom pracującym w urzędzie miasta. Prokuratura sprawdza, czy nie popełnił przestępstwa i nie naraził podwładnych na niebezpieczeństwo.
Śledczy nie ujawniają, czy postępowanie jest prowadzone z powodu złożonego przez kogoś zawiadomienia, czy też prokuratura samodzielnie wszczęła śledztwo. Wiadomo natomiast, że jeszcze w październiku Prokuratura Krajowa wysłała do prokuratur regionalnych pismo, w którym informowała, że te jednostki powinny sprawdzać organizatorów marszów pod kątem sprowadzenia przez nich zagrożenia epidemicznego.
"To jest absurd"
Jacek Majchrowski pod koniec listopada napisał, że jest zakażony koronawirusem, obecnie przebywa na kwarantannie. Za pośrednictwem wiceprezydenta miasta Andrzeja Kuliga poinformował jednak, że "prokuratura otrzyma odpowiedź w tej sprawie tak szybko, jak szybko są w Polsce publikowane ustawy".
Kulig zaznaczył też, że podejrzenia prokuratury są "absurdalne", ponieważ pracodawca nie weryfikuje poglądów politycznych swoich podwładnych. - To jest absurd, prezydent ani nie sprawdza, w jakim celu pracownicy biorą urlopy, jakie mają poglądy polityczne i czy ustosunkowują się do bieżącej rzeczywistości. To jest absolutnie indywidualna sprawa każdego pracownika – przekonuje Kulig.
Doradca pod lupą
W piśmie otrzymanym przez krakowski magistrat pojawia się również nazwisko Dariusza Nowaka, doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa i rzecznika prasowego urzędu miasta. Prokuratura sprawdza bowiem, czy urzędnik nie zachęcał pracowników magistratu do udziału w demonstracjach.
- Tak po ludzku jestem zaskoczony, bo to dość dziwna sytuacja, mówienie o tym, że urzędnik ma prawo do urlopu, a jednocześnie łączenie tego z epidemią. Od wielu lat uczestniczę w komentowaniu prawa i ja tego powiązania nie widzę – ocenia Nowak.
Jeśli prokuratura potwierdzi swoje zarzuty, Jackowi Majchrowskiemu może grozić od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Jeśli zagrożenie epidemiczne byłoby sprowadzone nieumyślnie, to kara jest łagodniejsza – do trzech lat więzienia.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24