Urzędnicy dostali urlopy w czasie protestów, bada to prokuratura

Protesty w Krakowie
Prokuratura w krakowskim ratuszu
Źródło: TVN24

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski podczas protestów Strajku Kobiet dał urlopy osobom pracującym w urzędzie miasta. Prokuratura sprawdza, czy nie popełnił przestępstwa i nie naraził podwładnych na niebezpieczeństwo. 

Śledczy nie ujawniają, czy postępowanie jest prowadzone z powodu złożonego przez kogoś zawiadomienia, czy też prokuratura samodzielnie wszczęła śledztwo. Wiadomo natomiast, że jeszcze w październiku Prokuratura Krajowa wysłała do prokuratur regionalnych pismo, w którym informowała, że te jednostki powinny sprawdzać organizatorów marszów pod kątem sprowadzenia przez nich zagrożenia epidemicznego.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

"To jest absurd"

Jacek Majchrowski pod koniec listopada napisał, że jest zakażony koronawirusem, obecnie przebywa na kwarantannie. Za pośrednictwem wiceprezydenta miasta Andrzeja Kuliga poinformował jednak, że "prokuratura otrzyma odpowiedź w tej sprawie tak szybko, jak szybko są w Polsce publikowane ustawy".

Kulig zaznaczył też, że podejrzenia prokuratury są "absurdalne", ponieważ pracodawca nie weryfikuje poglądów politycznych swoich podwładnych. - To jest absurd, prezydent ani nie sprawdza, w jakim celu pracownicy biorą urlopy, jakie mają poglądy polityczne i czy ustosunkowują się do bieżącej rzeczywistości. To jest absolutnie indywidualna sprawa każdego pracownika – przekonuje Kulig.

Doradca pod lupą

W piśmie otrzymanym przez krakowski magistrat pojawia się również nazwisko Dariusza Nowaka, doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa i rzecznika prasowego urzędu miasta. Prokuratura sprawdza bowiem, czy urzędnik nie zachęcał pracowników magistratu do udziału w demonstracjach.

- Tak po ludzku jestem zaskoczony, bo to dość dziwna sytuacja, mówienie o tym, że urzędnik ma prawo do urlopu, a jednocześnie łączenie tego z epidemią. Od wielu lat uczestniczę w komentowaniu prawa i ja tego powiązania nie widzę – ocenia Nowak.

Jeśli prokuratura potwierdzi swoje zarzuty, Jackowi Majchrowskiemu może grozić od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Jeśli zagrożenie epidemiczne byłoby sprowadzone nieumyślnie, to kara jest łagodniejsza – do trzech lat więzienia.

Czytaj także: