21 lat od zbrodni rusza proces Roberta J. oskarżonego o torturowanie, zamordowanie i obdarcie ze skóry studentki religioznawstwa. Skórę zdjętą z ciała dziewczyny wyłowiono z Wisły 7 stycznia 1999 roku. Podejrzany o popełnienie tej zbrodni został zatrzymany w 2017 roku. Sąd zdecydował w środę o odroczeniu rozpoczęcia procesu do 12 lutego.
Pierwsza rozprawa w Sądzie Okręgowym w Krakowie zaplanowana została na środę. Jej jawność została wyłączona ze względu na brutalne okoliczności zbrodni.
Sąd zdecydował jednak o odroczeniu rozpoczęcia procesu do 12 lutego. Powodem był wybór nowego ławnika, który nie zdążył zapoznać się z materiałem dowodowym.
O odroczenie wnioskował obrońca Roberta J.
- Nie było ze strony obrony innej możliwości jak złożenie wniosku o odroczenie rozprawy, z uwagi na to, że jeden z sędziów - ławnik, nie z winy sądu, ale został powołany do tej sprawy na początku stycznia - wyjaśnił obrońca oskarżonego mec. Łukasz Chojniak.
Przekonywał w rozmowie z dziennikarzami, że w "sprawie poszlakowej, gdzie nie ma dowodu bezpośredniego, w sprawie, w której oskarżony - co trzeba stanowczo podkreślić - nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów i stanowczo kwestionuje zarzuty, które są wobec niego formułowane, obrona nie miała innej możliwości jak złożenie wniosku o przerwę w rozprawie".
W ocenie obrońcy, miesiąc, który ma nowy ławnik na zapoznanie się z materiałem sprawy, będzie czasem wystarczającym.
Obrońca podkreślił jednocześnie "z całą stanowczością", że wierzy w niewinność swojego klienta. - Mój klient od początku tego postępowania deklaruje, że jest niewinny i wierzy w to, że to postępowanie pozwoli mu w końcu oczyścić się z zarzutów - oświadczył mec. Łukasz Chojniak.
Akt oskarżenia liczy ok. 800 stron, a akta sprawy to niemal 500 tomów. Krakowski sąd wyznaczył już terminy rozpraw na kilka miesięcy, planuje przesłuchać ok. 200 świadków. Na razie są to osoby wskazane przez prokuratora - nie wiadomo, ilu świadków wskaże jeszcze m.in. obrona. Sąd w tej sprawie dysponuje opiniami ok. 20 biegłych.
Wznowienie śledztwa
Na ławie oskarżonych zasiądzie Robert J., 57-letni mieszkaniec Krakowa. J. odpowiada za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura zarzuca mu, że zamordował Katarzynę Z., studentkę religioznawstwa. Fragmenty skóry i ciała wyłowiono z Wisły 7 stycznia 1999 r. Zwłoki zostały pozbawione skóry, jej fragmenty były fachowo odcięte i wypreparowane. Tożsamość ofiary ustalono dzięki badaniom genetycznym.
Mężczyzna został zatrzymany w październiku 2017 roku. Jak przyznają śledczy, był podejrzewany niemal od początku śledztwa, ale brakowało dowodów. W 2000 rok śledztwo zostało z tego powodu umorzone. Jednak prokuratura podkreśliła wówczas, że w przypadku ustalenia nowych okoliczności lub dowodów, może być podjęte na nowo. I tak się stało – w 2011 roku policjanci z krakowskiego Archiwum X wznowili poszukiwania zabójcy i zlecili między innymi ekshumację szczątków. Dzięki postępowi w dziedzinie badań kryminalistycznych oraz współpracy z ekspertami w różnych dziedzinach ustalono nowe dowody.
Jak podawała wówczas prokuratura, w wyniku oględzin ujawniono szereg śladów kryminalistycznych i dowodów, które zostały zabezpieczone dla potrzeb śledztwa. Były to substancje, włosy, drobiny i włókna pozwalające - zdaniem śledczych - na podjęcie dodatkowych czynności.
Przestępstwo zabójstwa ulega przedawnieniu po 30 latach od popełnienia czynu (dolicza się dodatkowe 5 lat, jeśli w sprawie było prowadzone śledztwo). W przypadku morderstwa Katarzyny Z., popełnionego najprawdopodobniej w grudniu 1998, ten czas upłynie pod koniec 2033 roku.
Wiele lat obserwacji
Mimo wysiłków śledczych nikogo w związku z tą sprawą nie zatrzymano aż do 2017 roku. Dopiero wówczas policjanci zdecydowali, że mają wystarczająco wiele dowodów przeciwko Robertowi J. i mężczyzna trafił do aresztu.
- Pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sprawcy tej brutalnej zbrodni będzie możliwe dzięki wyjątkowo wytężonej pracy prokuratorów prowadzących to postępowanie oraz funkcjonariuszy policji, jak również biegłych powołanych do opiniowania w tej sprawie. Musieli się oni zmierzyć z przestępczym działaniem, które dotąd było nieznane polskiej i zagranicznej kryminalistyce - powiedziała Beata Marczak, zastępczyni prokuratora generalnego.
Mężczyzna przez wiele lat był obserwowany przez śledczych. Brakowało jednak dowodów jego winy. - Od kilku lat te podejrzenia koncentrowały się wokół jednego człowieka, ale nigdy nie udało się przełożyć zebranego materiału na konkretne dowody, które pozwalałyby na postawienie temu człowiekowi zarzutów. Dzisiaj został zatrzymany. Mam nadzieję, że to zabójca. Gdyby się okazało, że po 20 latach udało się zatrzymać zabójcę, to byłby ogromny sukces - mówił krótko po zatrzymaniu J. Dariusz Nowak, były rzecznik małopolskiej policji.
Kolejne ekspertyzy
Prokuratura Krajowa podała natomiast, że "w sprawie tej przez wiele lat przeprowadzono żmudne czynności śledcze, które w konsekwencji doprowadziły do ustalenia sprawcy zabójstwa".
- Prokuratorzy zlecali kolejne badania i opinie biegłych, żeby na podstawie najdrobniejszych nawet śladów dowiedzieć się jak najwięcej o okolicznościach mordu i samym sprawcy. Z tak bestialską zbrodnią i zbezczeszczeniem ciała nie mieliśmy jeszcze w Polsce do czynienia, dlatego prokuratura postawiła sobie za punkt honoru wykrycie sprawcy – mówiła osoba znająca kulisy śledztwa. Prokuratorzy zaangażowali dziesiątki biegłych z Polski i zagranicy. Korzystali ze wszystkich najnowocześniejszych metod badawczych oraz zdobyczy nauki i techniki.
Na ich zlecenie Laboratorium Ekspertyz 3D Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu po raz pierwszy na świecie sporządziło trójwymiarowy obraz zbrodni tylko na podstawie śladów pozostawionych przez sprawcę na tkankach ofiary. Dzięki badaniom Katedry Biologii Eksperymentalnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu udało się także wykryć związki chemiczne, które morderca podawał studentce. Takie badania najprawdopodobniej zostały wówczas przeprowadzone po raz pierwszy w historii polskiej kryminalistyki.
Na tej podstawie ustalono sposób zadawania ciosów przez mordercę i fakt, że mogła je zadawać osoba wyszkolona w określonych sztukach walki - trenował je właśnie Robert J.
Było to przełomowe dla śledztwa, w którym prokuratura - jak zapewnia - skrupulatnie zbadała wszystkie ślady pozostawione przez sprawcę, sposób jego działania i profil psychologiczny.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24