W Małopolsce pierwszą turę wyborów wygrał Karol Nawrocki, ale w Krakowie zwycięzcą Rafał Trzaskowski. Tylko kilka komisji w mieście wyłamało się z tego trendu. W Nowej Hucie taka komisja znajdowała się na osiedlu Krakowiaków oraz na osiedlu Willowym – tam zwyciężył Karol Nawrocki, uzyskując odpowiednio 30,54 i 31,65 proc. głosów. W obu przypadkach na drugim miejscu był Rafał Trzaskowski, a za nim Sławomir Mentzen.
Bez rękawic nie podchodź
Zapytaliśmy nowohucian, przy czyim nazwisku zamierzają w niedzielę postawić X i jak rozmawiają o wyborczych dylematach z rodziną i znajomymi. Odpowiedź na to pierwsze pytanie odzwierciedla statystyki. Na drugie – może skłonić do refleksji nad tym, jak i dlaczego unikamy tych rozmów.
- Na pewno to nie będzie Nawrocki – mówi stanowczo pan Marek. Jak dodaje, większość jego znajomych zamierza oddać głos na kandydata PiS, co dla naszego rozmówcy jest "niepojęte". Pytany o próby wzajemnego przekonania się do zmiany preferencji wyborczych tłumaczy, że on sam od lat jest konsekwentny w swoich wyborach, a znajomi o tym wiedzą i nie próbują dyskutować.
Sam też zwolenników Karola Nawrockiego nie namawia. - Nie mam rękawic bokserskich, a inaczej by się nie dało – żartuje, nawiązując do przeszłości polityka i jego udziału w pseudokibicowskich ustawkach.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Mądrych nie trzeba przekonywać, a głupiego nie przekonasz"
Wyborczynią Rafała Trzaskowskiego jest także starsza pani, prosząca o anonimowość. Jak tłumaczy, "ma takich znajomych, że nie musi się wysilać" i przekonywać do słuszności swojego wyboru – wszyscy głosują tak samo, jak ona.
A jak namówiłaby sąsiadów do głosowania na kandydata Koalicji Obywatelskiej, gdyby musiała?
- Tym, co się mówi powszechnie o Trzaskowskim. Że ma doświadczenie międzynarodowe, jest wykształcony, ma wcześniejsze doświadczenie polityczne, w zarządzaniu jakimiś jednostkami, pracował w strukturach europejskich… - wylicza z entuzjazmem.
Z kolei do pani Amelii bardziej przemawiają zalety Karola Nawrockiego. Również te, które przez wiele osób postrzegane są jako wady. - Polska potrzebuje naprawdę silnego, stanowczego przywódcy. Idą na pewno ciężkie czasy i jak ma nas prowadzić taki ktoś, kto umie walnąć pięścią w stół powiedzieć "nie, będzie po mojemu", to bardzo słusznie. Pan Nawrocki jest taką osobą – zapewnia nasza rozmówczyni. Ale z sąsiadami i znajomymi o tym nie rozmawia – bo, jak mówi, "mądrych nie trzeba przekonywać, a głupiego nie przekonasz" i "po co sobie psuć krew". W jej domu z kolei wszyscy głosują tak samo.
"Ciekawy życiorys"
Pani Maria także nie dyskutuje ze znajomymi o polityce. Wie, że jedna z jej koleżanek – prawdopodobnie – będzie głosowała na kandydata PiS. – Nie dopytuję, żeby żyć w pokoju, ale mam takie podejrzenie. Z bólem serca to przyjmuję – komentuje nasza rozmówczyni. Sama deklaruje głosowanie na Trzaskowskiego, o Nawrockim mówiąc eufemistycznie, że ma "ciekawy życiorys".
Do zmiany decyzji próbowała ją raz przekonać sąsiadka, opisywana jako "taka kościółkowa". - Z ambony pewnie słyszy niejedno. Tam jest prawdopodobnie taka wersja, że jak zwycięży Trzaskowski, to będzie aborcja dozwolona, i to ludzi Kościoła przeraża – wyjaśnia.
- Ale pani to nie przeraża? – dopytujemy.
Odpowiedź jest stanowcza. - Przecież kobieta musi decydować o sobie. Często jest zgwałcona, nawet w domu, tylu mamy mężów pijących, więc o gwałt nietrudno. I co ma kobieta zrobić, jeśli ma już czwórkę dzieci, a ten pije i przepija zarobiony grosz. Dajmy ludziom grzeszyć, niech każdy odpowiada za siebie. Aborcja to grzech, a jak chłop idzie na wojnę, to już nie grzech, to jest w porządku, to jest męska sprawa, honor, kochamy ojczyznę i tak dalej – peroruje nasza rozmówczyni. Pytanie wyborcze skłania ją też do rozważań na tematy od stuleci frapujące filozofów. - Gdyby mężczyźni byli troszeczkę inaczej wychowywani, to prawdopodobnie nie byłoby wojen. A może to są takie geny, panu Bogu się nie udało – rozkłada ręce.
Jeden trick na spokój w domu
Podczas gdy starsza pani Maria ogródkami napomyka o "ciekawym życiorysie" Karola Nawrockiego, młoda Weronika wyraża się bardziej stanowczo. - Uważam, że prezydent nie powinien mieć szemranej przeszłości i powiazań z półświatkiem – stwierdza, pytana o to, jakich argumentów użyłaby, by przekonać znajomych do głosowania na Rafała Trzaskowskiego. Jest przekonana, że "niejasna przeszłość" może politykowi zagrozić, a nawet posłużyć do szantażowania go. W narrację o "silnym przywódcy", który będzie walczył o Polskę na arenie międzynarodowej z taką samą zaciętością, jaką miał prezentować podczas bójek z pseudokibicami, Weronika nie wierzy.
Na Karola Nawrockiego głosuje natomiast jej ojciec. Sprzeczek w rodzinie jednak nie ma, bo mężczyzna jest przekonany, że cała rodzina jest z nim zgodna. Więc mimo tego, że dla ojca Weroniki "wszystko poza PiS i Grzegorzem Braunem jest lewackie", a "Trzaskowski sprzeda Polskę Niemcom" domownicy nie muszą o tym zbyt często słuchać.
"Kłótnia na pół biura" czy "z nikim nie rozmawiam"?
O włos partyzanckiej agitacji uniknęła pani Zofia, deklarująca się jako wyborczyni Karola Nawrockiego.
- Słyszałam, że jakaś pani chciała się mnie zapytać, ale ja leciałam do córki i nie chciałam w ogóle na ten temat rozmawiać. Coś próbowała, żeby pomyśleć o Trzaskowskim – relacjonuje.
Sama, jak zaznacza, "nie ma tej zasady, żeby przekonywać". Z rozmowy wynika też, że nieczęsto ma do tego okazję. - Jestem w takim wieku, że raczej nie mam kontaktu z ludźmi. Z nikim na ten temat nie rozmawiam. Ale sąsiadkę jedną i drugą pytałam, mówiły, że będą na Nawrockiego – mówi.
- Nawrocki to patus i tyle w temacie – rzuca ostro młody mężczyzna. Spieszy się i nie ma czasu na długą rozmowę, dodaje jednak, że "kogoś udało mu się przekonać".
Kandydat PiS nie budzi też entuzjazmu pana Janusza. Mężczyzna nie pała również miłością do jego oponenta – przyznaje jednak, że Rafał Trzaskowski jest "mniejszym złem". – Na kogoś zagłosować trzeba. Żona się jeszcze waha, ale myślę, że też tak pójdzie. W pracy się raz o Dudę pokłóciłem tak, że pół biura słyszało. Teraz to tak czasem coś rzucę, ale nie za poważnie – wspomina krakowianin.
"Z obrzydzeniem", a może wcale?
Z tym, że "na kogoś zagłosować trzeba" nie zgadzają się Ola i Maciek. – My chyba zostaniemy w domu – odpowiada kobieta, pytana o plany na najbliższą niedzielę. Spaceru do lokalu wyborczego nie przewiduje nawet, jeśli będzie piękna pogoda.
- Tak naprawdę żaden z kandydatów nie ma nic do zaproponowania nam. Jeszcze po pierwszej turze myślałam, że może mniejsze zło, ale Trzaskowski pokazał, że jest gotowy na koalicję z Konfederacją. Jak ci ludzie mogą nawet mówić, że jak nie oddamy na nich głosu, to pozwalamy na faszyzm? – pyta retorycznie.
- Nie mam złudzeń, że ktoś to uzna za czerwoną kartkę od nas, no chyba że bardzo dużo ludzi zostanie w niedziele w domu ale nie sądzę – dodaje towarzyszący jej mężczyzna. I dodaje: - Przez ostatnie lata i ostatnie wybory zawsze szliśmy głosować na mniejsze zło, jak to się mówi "z obrzydzeniem ale jednak". To pierwsze wybory, jak pytanie nie brzmi który jest lepszy, tylko który jest gorszy. No ja nie umiem na to odpowiedzieć i dlatego nie idę – podsumowuje.
Autorka/Autor: wini/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl