Nie będzie śledztwa w sprawie słów arcybiskupa Marka Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie". Najpierw jego wszczęcia odmówiła prokuratura, teraz tę decyzję podtrzymał krakowski sąd.
O "tęczowej zarazie" metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski mówił podczas mszy św. w bazylice Mariackiej w Krakowie w ubiegłym roku z okazji 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Hierarcha mówił wówczas, że to z "powstańczych mogił narodziła się wolna Polska, choć na jej narodzenie trzeba było czekać bardzo długo". - Czerwona zaraza już po naszej ziemi całe szczęście nie chodzi, co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha, neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa - stwierdził.
19 zawiadomień
W sprawie słów abp. Jędraszewskiego - jak informował w połowie października ub.r. rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko - wpłynęło 19 zawiadomień, zarówno od osób prywatnych, jak i stowarzyszeń walczących z zachowaniami ksenofobicznymi i rasistowskimi. W połowie października krakowska prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
Prokuratura nie uznała, by te słowa nosiły znamiona czynu zabronionego. Jak dodano, ustawodawca w katalogu ochrony "pomija ochronę z uwagi na orientację seksualną". Według prokuratury nie można także mówić o tym, by zachowanie arcybiskupa "zawierało elementy poniżające, lekceważące czy też obelżywe wobec przedmiotu czci religijnej lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych".
Zażalenie na tę decyzję złożyła pełnomocniczka Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych Magdalena Spisak. Prokuratura odmówiła również jego przyjęcia, tłumacząc, że składają je osoby prywatne. Jak wyjaśniła Spisak, uznano wówczas, że nie mają one legitymacji do jego złożenia.
Sąd podtrzymał decyzję o odmowie śledztwa
Nad sprawą pochylił się sąd. Zgodnie z jego postanowieniem prokuratura musiała przekazać zażalenie wraz z aktami do rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Krakowie.
Ten jednak utrzymał w poniedziałek postanowienie prokuratora o odmowie wszczęcia śledztwa. Uznano, jak relacjonowała Spisak, że nie zrealizowano jakiegokolwiek przestępstwa stypizowanego w Kodeksie karnym i nie ma potrzeby przeprowadzania dowodu z przesłuchania samego abp. Jędraszewskiego.
"Mamy do czynienia z zachowaniem dotyczącym mowy nienawiści"
Pełnomocniczka OMZRiK tłumaczyła, że według sądu przekaz hierarchy był jasny, a on sam nie mówił o konkretnych osobach, a o pewnym zjawisku, jakim w jego ocenie jest "ideologia LGBT". Uznano także, że nie doszło do obrazy uczuć religijnych, nie można również mówić o propagowaniu faszystowskiego ustroju państwa, a metropolita krakowski nie chciał nikogo znieważyć. Wyraził jedynie subiektywną ocenę danego zjawiska.
Jak przypomniała Spisak, w tej sytuacji można rozważać wniesienie prywatnego aktu oskarżenia. - Uważam, że kwestia zrealizowania znamion przestępstwa zniesławienia powinna być przeanalizowana zarówno przez prokuratora, jak i przez sąd, ponieważ mamy do czynienia z zachowaniem dotyczącym mowy nienawiści - wskazywała adwokatka.
Dodała, że ten temat podjął również Rzecznik Praw Obywatelskich, który w raporcie "Sytuacja prawna osób nieheteroseksualnych i transpłciowych w Polsce" wskazuje, że jeśli chodzi o mowę nienawiści w stosunku do osób nieheteronormatywnych, to "zasługuje na aprobatę obejmowanie tych czynów ściganiem z urzędu".
"Decyzja sądu może skutkować kolejnymi zniewagami"
Zdaniem prezesa OMZRiK Konrada Dulkowskiego poniedziałkowa decyzja sądu jest "hamulcem" w procesie zmian, jakie w ostatnich latach zachodzą w orzecznictwie, jeśli chodzi o znieważenie osób ze względu na ich orientację seksualną. "One nie zachodzą z dnia na dzień, często wykluwają się w bólach. Ale mam wrażenie, że tutaj sąd zachował się bardzo ostrożnie" - powiedział aktywista.
Dulkowski ocenił, że decyzja o ściganiu tego czynu z urzędu w tym przypadku mogłaby zostać uzasadniona ważnym interesem społecznym. - Moim zdaniem jest to ważny interes społeczny, ponieważ znieważona została cała grupa obywateli, którzy powinni mieć dokładnie te same prawa, co inni. Natomiast tutaj ochrona ich praw nie jest pełna - wyjaśnił.
Aktywista wyraził przypuszczenie, że taka decyzja sądu może skutkować kolejnymi zniewagami w stosunku do innych grup społecznych. - Dlatego uważam, że walka o prawa mniejszości seksualnych jest de facto walką o prawa nas wszystkich, prawa człowieka. Dzisiaj to oni odzierani są z godności, jutro będzie to jakakolwiek inna grupa - zaznaczył.
Źródło: PAP/ TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24