U 16 pracowników Domu Pomocy Społecznej w Bochni (Małopolska) potwierdzono zakażenie koronawirusem, kilkunastu skierowano na przymusową kwarantannę. Kiedy sytuacja wydawała się dramatyczna, na apel starosty bocheńskiego odpowiedziały jednak siostry dominikanki, które zaopiekowały się pensjonariuszami.
KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT TVN24.PL
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Jak poinformowało reportera TVN24 starostwo powiatowe w Bochni, na miejscu pracuje obecnie 8 sióstr dominikanek i ksiądz misjonarz, który na co dzień pracuje w Kazachstanie, ale ze względu na zamknięte granice przebywa w Polsce. Wspierają oni kilkanaście osób z personelu DPS-u oraz zawodowych ratowników medycznych, którzy zgłosili się do pomocy, a na co dzień nie są związani z tym domem pomocy, przyjechać mają kolejni.
"Trzeba wyjść i pomóc"
Kilka dni temu siostry dominikanki ogłosiły w mediach społecznościowych zbiórkę pieniędzy na środki ochrony osobistej, których w placówce rozpaczliwie brakowało. Apel doczekał się imponującej odpowiedzi – do dziś zebrano ponad 82 tysiące złotych i pierwsze środki ochronne zostały już kupione.
- To jest nasze zadanie, nieść pomoc potrzebującym. Kiedy zaczynała się ta epidemia pisałam siostrom, że przestrzegamy wszystkich środków ostrożności i staramy się nie wychodzić z domów, ale pisałam też od razu, że przyjdzie taki czas, że trzeba będzie wyjść, żeby pomóc i to jest właśnie ten czas – tłumaczy siostra Aleksandra Zaręba, przełożona zgromadzenia.
Według informacji starostwa, zakażenie koronawirusem potwierdzono u 16 pracowników i 26 pensjonariuszy DPS w Bochni. Zakażeni zostali przewiezieni do szpitala, a w DPS-ie pozostało 37 pacjentów. We wtorek od wszystkich pozostałych osób zostaną pobrane próbki, by upewnić się, że nikt więcej nie jest zakażony.
"Brakuje pielęgniarek"
Poprawia się też sytuacja w DPS-ie w Stalowej Woli (Podkarpacie). Tam środków ochrony osobistej nie brakowało, ale rąk do pracy i owszem. Dlatego do placówki przyjechali między innymi bracia kapucyni.
- Trzech braci pracuje z nami, mamy dwóch wolontariuszy i cztery osoby zatrudnione z zewnątrz. Ale cały czas brakuje przede wszystkim pielęgniarek i cały czas prosimy o zgłaszanie się chętnych pielęgniarek do pracy – podkreśla Janusz Zarzeczny, starosta stalowowolski.
Autorka/Autor: wini/ks
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24