W internecie pojawiło się zdjęcie konia, który upadł w drodze z Morskiego Oka. Autor zdjęcia napisał na jednym z portali społecznościowych, że zwierzę zostało zagonione. Strażnicy tatrzańskiego parku twierdzą jednak, że nic mu się nie stało.
- Właśnie mijała mnie ta bryczka w drodze do Morskiego Oka, gdy usłyszałem łoskot upadającego konia. Kolana konia oraz bok były zbroczone krwią. Łańcuch do którego było przywiązane chomąto zawinął się na dyszlu i leżącemu już koniowi chomąto wrzynało się w krtań. Z krtani wydobywało się przeraźliwe charczenie duszącego się konia - mówi Marek Rabiasz, świadek wydarzenia
Koń upadł między Wodogrzmotami a Wantą. - Co z tego, że wozacy muszą m.in. przestrzegać liczby przewożonych osób na jednym wozie, skoro przy odpowiedniej prędkości to nawet z jednym turystą można zagonić konia - mówi Marek Rabiasz, świadek wydarzenia.
Biegł zbyt szybko?
Podobnie ocenia to Beata Czerska z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, choć do dyspozycji ma tylko jedno zdjęcie. - Patrząc na zdjęcie można stwierdzić, że koń biegł kłusem. Zwierzę musiało także hamować, by nie uderzył w nie wóz - przekonuje Czerska.
Jej zdaniem, wysiłek sprawił, że zwierzę zemdlało z wycieńczenia. - Z relacji świadków wynika, że koń najpierw padł, a potem przydusił się chomątem - dodaje Czerska.
Na pomoc zwierzęciu natychmiast ruszyli jadący na wozie turyści i fiakier. Koń przeżył. Jest pod opieką zakopiańskiego weterynarza. - Będzie musiał teraz trochę odpocząć. Myślę, że przez minimum tydzień będzie na "końskim L4" - mówi Edward Wlazło z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Odpoczywa w stajni
- Wiem, że zdjęcie wygląda makabrycznie, ale byłem na miejscu zdarzenia, razem z weterynarzem i naprawdę nic się poważnego nie stało - dodaje Wlazło.
Według strażników parku, zeznań świadków i opinii lekarza, koń upadł, bo drugie zwierzę z zaprzęgu spłoszyło się i podcięło mu nogi. Chwilę po upadku koń sam wstał. Ma otarte golenie i lekko draśnięty bok. - Widziałem, że koń jest obecnie w stajni w Bukowinie. Jest pod dobrą opieką - informuje Wlazło.
Komendant zapewnia, że widział właśnie to zwierzę, które przewróciło się w niedzielę w drodze z Morskiego Oka. - Każdy koń ma własny chip, zresztą zdjęcie, które dostaliśmy, pozwalało jeszcze dodatkowo to zweryfikować.
Czerska o wypadku postanowiła mimo wszystko zawiadomić policję.
Obrońcy praw zwierząt od kilkunastu lat przyglądają się pracy zakopiańskich fiakrów. Na początku lipca pojawił się postulat autorów planu ochrony Tatrzańskiego Parku Narodowego, by małe dorożki zastąpiły fasiągi wożące turystów do Morskiego Oka. Kursujące obecnie na odcinku Palenica - Włosienica (7 km) 12-osobowe fasiągi, miałyby znacząco skrócić swoją trasę. Wozy miałyby wozić turystów tylko do Wodogrzmotów Mickiewicza. Dalej turyści kontynuowaliby wyprawę pieszo albo jechali w górę 4-osobową bryczką. W zeszłym roku pojawił się także pomysł, by całkowicie zrezygnować z końskich zaprzęgów na rzecz elektrycznego autobusu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Koń upadł w drodze z Morskiego Oka:
Autor: kmk/dop/r/zp / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Marek Rabiasz