Właśnie mieli kłaść się spać, kiedy w ich domu w Modliszewicach (Świętokrzyskie) eksplodowała butla z gazem. Kobieta i trzech jej wnuczków uciekli jak stali, w kapciach i piżamach. Dom, miesiąc wcześniej wyremontowany, zdaniem strażaków, nie nadaje się do zamieszkania.
- Sąsiedzi mówią, że huk taki był, jakby się dwa potężne tiry załadowane uderzyły czołowo. Taki był wybuch niesamowity – opowiada Bonifacy Lis, brat poszkodowanej kobiety. Mężczyzna mieszka kilkaset metrów od domu swojej siostry, więc był na miejscu krótko po eksplozji.
Wybuch zniszczył prawie całą ścianę domu. - Okna od strony ulicy znalazły się u sąsiadki na płocie. Z drugiej strony widać, że aż po budynek gospodarczy są szkła. Miesiąc temu wyremontowali, elewacja zewnętrzna, wszystko na gotowo zrobione, w środku też porobili – tłumaczy mężczyzna.
Rozszczelniła się butla?
Jak oceniają strażacy, przyczyna wybuchu było rozszczelnienie butli z gazem. – Z budynku zostały wyniesione dwie butle na propan-butan, wstępnie ustaliliśmy, ze przyczyną wybuchu mogło być uszkodzenie zaworu jednej z butli. Gaz się wydobywał i z jakiegoś powodu doszło do detonacji – wyjaśnia Mariusz Czapelski z koneckiej straży pożarnej.
Strażacy zgłoszenie o wybuchu dostali w poniedziałek o 21.11. Po przyjeździe pierwszych zastępów okazało się, że resztki okien, szkło i gruz leżą na ulicy. Detonacja była na tyle silna, że od strony ulicy doszło do wyrwania dwóch okien ze ścianą elewacyjną. Od strony podwórka strażacy zlokalizowali pożar w ganku i w pomieszczeniach, które się z tej strony znajdują – opisuje Czapelski. Jak dodaje, zniszczone jest też wnętrze domu. - W tej chwili budynek nie nadaje się do użytkowania – podaje strażak. Tę opinię ma potwierdzić jeszcze inspekcja nadzoru budowlanego.
Sprawę bada policja
Pożar gasiło siedem zastępów straży pożarnej, na miejscu była tez policja.
- Nasze działania polegały przede wszystkim na zabezpieczeniu tego miejsca zdarzenia i umożliwieniu pracy innym służbom ratunkowym. Będziemy sprawdzać, czy ze strony właścicieli tego budynku nie doszło do żadnych zaniedbań, jeśli chodzi o przechowywanie gazu i obchodzenie się z butlą gazową – zapowiada Piotr Przygodzki, rzecznik prasowy komendy policji w Końskich.
Zniszczony dom
Właścicielka domu i jej wnuczkowie w wieku 9, 12 i 16 lat zostali zabrani do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jednak zniszczeniu uległa bardzo duża część dobytku rodziny.
- Siostra miała opiekę nad tymi chłopakami, bo im matka zmarła – wyjaśnia pan Bonifacy. Mężczyzna zapowiada, że cała czwórka po wyjściu ze szpitala będzie mogła przeprowadzić się do domu, który zajmuje on ze swoją matką. Władze gminy zapewniły rodzinie lokal zastępczy w Końskich, ale wtedy dzieci musiałyby wówczas dojeżdżać do szkoły w Modliszewicach.
"Dramat, ale nie tragedia"
Burmistrz Końskich zwołał sztab kryzysowy i przekazał rodzinie jednorazową pomoc w wysokości sześciu tysięcy złotych.
- Wszystkich nas dotknęła informacja o tym dramacie, na szczęście nie tragedii. Z czteroosobowej rodziny wszyscy przeżyli, wszyscy są we względnie dobrym stanie zdrowia, choć nastolatkowie wymagają opieki medycznej – podkreśla burmistrz Końskich, Krzysztof Obratański.
Jak tłumaczy samorządowiec, dwóch młodszych chłopców chodzi do szkoły podstawowej, najstarszy – do liceum. - Więc dla nich to jest sprawa najbardziej pilnych potrzeb. Oni nawet nie mają w czym pójść teraz do szkoły. Nie wiemy też, w jakim stanie są ich zeszyty i podręczniki – zauważa Obratański.
W sprawie pomocy rodzinie można kontaktować się z Urzędem Gminy w Końskich, pod numerem telefonu tel. 41 372 32 49.
Do wybuchu doszło w Modliszewicach (Świętokrzyskie)
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24