Sąd Rejonowy w Nowym Sączu zdecydował o aresztowaniu 39-letniego mężczyzny, podejrzanego o postrzelenie z broni pneumatycznej 11-letniego harcerza.
39-latek to mieszkaniec jednej z miejscowości pod Nowym Sączem (Małopolska). – Mężczyzna zasadniczo przyznał się do zarzutów, złożył jednak wyjaśnienia, w których podał swoją wersję zdarzeń, odbiegającą od zeznań świadków. Będziemy to weryfikować – poinformował Jarosław Łukacz, prokurator rejonowy w Nowym Sączu. Tego, jak podejrzany tłumaczył swoje zachowanie, śledczy nie ujawniają.
Jak poinformował w środę rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu Bogdan Kijak, sąd zastosował wobec podejrzanego dwumiesięczny areszt tymczasowy. Zastrzegł też, że areszt może zostać uchylony pod warunkiem wpłaty poręczenia w wysokości 20 tys. zł do 10 lutego. W razie wpłacenia poręczenia mężczyzna będzie miał zakaz opuszczania kraju, zakaz kontaktowania się z pokrzywdzonymi oraz dozór policyjny.
Ranny 11-latek
Harcerze zostali ostrzelani w czwartek wieczorem. Siedzieli przy ognisku w lesie w Gródku nad Dunajcem, gdzie odbywali zimowisko. – Opiekunowie i dzieci relacjonowali, że kiedy harcerze przebywali w lesie, ktoś przyjechał samochodem na jego skraj i oddał strzały w kierunku harcerzy - relacjonowała w poniedziałek Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji. - Nie wiem, czy ta osoba zdawała sobie sprawę z tego, że ktoś w tym lesie przebywa - dodała.
Ranny w szyję został 11-letni chłopiec. Obrażenia okazały się jednak niezbyt poważne i dziecko zostało wypuszczone ze szpitala już w piątek.
Rzeczniczka prasowa Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej Barbara Sobieska powiedziała, że po zdarzeniu dzieciom zapewniono opiekę psychologiczną. - Dla nas te dzieci są bliskie, to są nasi przyjaciele, z którymi tworzymy organizację - zauważyła. Jak zapewniła, po zdarzeniu żadne z nich nie opuściło obozu - wyjechali jedynie uczestnicy, którzy już wcześniej zaplanowali krótszy pobyt. Obóz zakończył się planowo - w minioną niedzielę.
Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24