Niefortunne lądowanie zaliczył podczas dożynek w Chojniku pod Tarnowem (Małopolska) paralotniarz, który uderzył w jedno z drzew. 41-latek szybko otrzymał pomoc. Teraz jednak musi się tłumaczyć przed policją.
Do zdarzenia doszło w niedzielę (1 września) w trakcie dożynek w Chojniku. Jedną z atrakcji wydarzenia miał być przelot paralotnią.
Wypadek paralotniarza
"Uczestniczy tego spotkania obserwowali przelot paralotniarza, który jednak nie zachował właściwego pułapu. Będąc zbyt nisko, nie był w stanie unieść paralotni na tyle wysoko, aby przelecieć nad czubkami drzew. Z prędkością, jaką leciał, uderzył w jedno z wyższych drzew" - zrelacjonowała w komunikacie małopolska policja.
41-latek zdołał uczepić się gałęzi, a skrzydło lotni przytrzymało go na dużej wysokości. Jako że w dożynkach brali udział m.in. strażacy okolicznych OSP, mężczyzna szybko otrzymał pomoc - druhowie ściągnęli go z drzewa, rozplątali też linki i zdjęli skrzydło oraz uprząż paralotni.
Na tym jednak sprawa się nie zakończyła. "W związku z zaistniałą sytuacją policjanci z Komisariatu Policji w Ciężkowicach przeprowadzą czynności, w który wyjaśnią, czy doszło do narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia" - czytamy w komunikacie małopolskiej policji.
Źródło: małopolska policja
Źródło zdjęcia głównego: małopolska policja