Część cmentarza parafialnego w Bolesławiu niedaleko Olkusza (Małopolska) została zamknięta z powodu obawy przed powstaniem zapadliska - w dzień Wszystkich Świętych mieszkańcy nie odwiedzą tam swoich bliskich. Decyzję podjął proboszcz, posiłkując się badaniami przeprowadzonymi na zlecenie Zakładów Górniczo-Hutniczych "Bolesław". Wynika z nich, że pod nekropolią występują pustki w ziemi.
Zapadająca się ziemia to dla mieszkańców zachodniej Małopolski nie pierwszyzna. We wrześniu 2022 roku w Trzebini (powiat chrzanowski) na cmentarzu powstało zapadlisko, do którego wpadło 40 grobów. Nekropolia była zamknięta w całości do lipca 2023, a potem częściowo aż do sierpnia 2024 roku. W najbliższy dzień Wszystkich Świętych mieszkańcy będą tam mogli w końcu odwiedzić swoich bliskich zmarłych - przez wiele miesięcy, żyli jednak z widmem zapadającej się na ich oczach ziemi.
Sytuacja w Trzebini stała się na tyle poważna, że Spółka Restrukturyzacji Kopalń - spadkobierca obszaru dawnej kopalni "Siersza" - musiała przeprowadzić w gminie szczegółowe badania gleby i wprowadzić plan naprawczy, by mieszkańcy mieli pewność, że ich domy się nie zawalą.
Z podobnymi obawami mierzą się mieszkańcy gminy Bolesław w sąsiednim powiecie olkuskim, w którym od dawna zapada się ziemia. Zapadliska powstawały dotąd jednak na terenach zielonych, z dala od zabudowań. Zakłady Górniczo-Hutnicze "Bolesław", które w latach 2020-2021 wygasiły kopalnię Olkusz-Pomorzany (a obecnie produkujące cynk), oprócz lasów mają teraz na głowie jeszcze jeden kłopot - z badań wynikło, że ziemia mogłaby potencjalnie zapaść się także pod cmentarzem parafialnym w Bolesławiu.
Wykonane przez ZGH badania wykazały, że pod ziemią w południowo-zachodniej części nekropolii znajdują się "pustki poeksploatacyjne". Z tego powodu proboszcz parafii p.w. Macierzyństwa NMP ks. Sylwester Kulka wydał dwa zarządzenia: w sierpniu ograniczył wstęp na tę część cmentarza, a 12 października całkowicie zakazał odwiedzania tam grobów. Duchowny uzasadnił tę decyzję tak, że zwierciadło wypełniających pustki wód powierzchniowych podnosi się szybciej niż zakładano.
"Wszelkie decyzje dotyczące pochówków bądź dochówków w grobach rodzinnych na terenie objętym zakazem nakazuje się uzgadniać z Administratorem Cmentarza" - czytamy w zarządzeniu proboszcza parafii.
Zakaz wstępu ma obowiązywać do 31 grudnia 2024 roku. Oznacza to, że wiele rodzin nie będzie mogło odwiedzić bliskich zmarłych w dzień Wszystkich Świętych. Zamknięta część została odgrodzona taśmą i barierkami.
Zamknięta część cmentarza w Bolesławiu. Będą mandaty?
Nie wszyscy stosują się do zakazu - zdarzają się osoby, które mimo zakazu wchodzą na zagrożony teren. Podczas dnia Wszystkich Świętych najprawdopodobniej będzie to jednak niemożliwe, bo w ramach akcji "Znicz" przy cmentarzu stać będzie patrol policji. Czy funkcjonariusze będą interweniować w przypadku łamania zapisów zarządzenia proboszcza?
- Nie będziemy działać wewnątrz cmentarza. Jak co roku w ramach akcji "Znicz" będziemy prowadzić działania pod kątem bezpieczeństwa w ruchu drogowym czy kradzieży na parkingach. Będziemy jednak reagować, jeśli ktoś nam zgłosi, że osoby wchodzące na cmentarz będą łamały zarządzenie administratora - powiedziała nam komisarz Katarzyna Matras, oficer prasowa olkuskiej policji.
Co gdy policjanci otrzymają takie zgłoszenie? - Wszystko zależy od interwencji. Jeśli policjanci będą wymagać, żeby dana osoba nie wchodziła w to miejsce, a ona będzie się upierać, to może być mowa o złamaniu artykułu 65a Kodeksu wykroczeń, czyli o niestosowaniu się do poleceń funkcjonariusza. Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności lub areszt. Możemy też mówić o przestępstwie. Kiedy na przykład rodzic narazi swoje dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo uszczerbku na zdrowiu, grozi za to do pięciu lat pozbawienia wolności - poinformowała rzeczniczka. - Mamy jednak nadzieję, że takich sytuacji nie będzie i że zdrowy rozsądek będzie towarzyszył osobom odwiedzającym cmentarz - dodała Matras.
ZGH "Bolesław": szukamy metody zabezpieczenia ziemi
Z map archiwalnych wynika, że na terenie cmentarza prowadzona była przed II wojną światową eksploatacja górnicza rud cynku i ołowiu. Według ZGH wykryte pustki poeksploatacyjne istnieją od co najmniej 80 lat - ostatnia eksploatacja była tam prowadzona w 1944 roku. "W tym czasie nie doszło do powstania zapadlisk lub innych niekorzystnych skutków" - podkreślały władze spółki w komunikacie w sierpniu tego roku, dodając, że "co najmniej w zakresie stwierdzonych pustek poeksploatacyjnych należy mówić o istnieniu zagrożenia ewentualnymi zapadliskami". "Nie jesteśmy w stanie ocenić, jak bardzo realne i groźne jest to zagrożenie" - zaznaczono.
Co dalej? - Wysłaliśmy zapytania do różnych firm i instytucji, łącznie z naukowcami, w jaki sposób można to zabezpieczyć. Jest kilka sposobów, każdy kosztowny. Mowa jest m.in. o zbrojeniach i kolumnach betonowych. Na tym etapie nie mogę powiedzieć, jak to będzie zabezpieczane. Gdy już wybierzemy którąś metodę, będziemy poszukiwali źródła sfinansowania tych prac - poinformował nas rzecznik prasowy Zakładów Górniczo-Hutniczych "Bolesław" Tomasz Wójcik.
ZGH "Bolesław" stoi na stanowisku, że spółka nie jest odpowiedzialna za wyrobisko w miejscu cmentarza, bo eksploatację prowadziła tam prawdopodobnie niewielka niemiecka kopalnia odkrywkowa, która znajdowała się na południe od nekropolii. - Na pewno nie używali tam materiałów wybuchowych, co daje pewną gwarancję, że nie powinno się tam nic złego stać. Ze skanów wynika, że strop trzyma się dobrze - stwierdził rzecznik. Zaznaczył, że zdania co do tego, czy woda wypełniająca pustki może zagrozić stabilności podłoża, są podzielone. - My dmuchamy na zimne, dlatego planujemy zabezpieczyć ten teren - podkreślił.
Tomasz Wójcik zaznaczył, że wybór metody zabezpieczenia gruntu zostanie przeprowadzony najprawdopodobniej do końca listopada. Trudno jednak powiedzieć, kiedy zaczną się same prace. Rzecznik ZGH zaznaczył, że sytuacja w Bolesławiu jest inna niż w Trzebini, gdzie znajdują się warstwy z piaskiem wypłukiwanym przez wodę. - Pod cmentarzem w Bolesławiu, od powierzchni aż do dna wyrobisk, jest skała. Tego nie da się porównać - podkreślił przedstawiciel spółki górniczo-hutniczej.
Zapadliska w Bolesławiu
Zastępca wójta Bolesławia Agata Borkiewicz w rozmowie z tvn24.pl podkreśliła, że na terenie gminy - nie licząc lasów - ograniczenia w przebywaniu osób obowiązują w dwóch miejscach. Poza cmentarzem jest to park niedaleko dworu, w którym 18 września pojawiło się zapadlisko. Spory teren został tam wygrodzony siatką i tabliczkami z informacją o zakazie wstępu.
- W lasach tych terenów jest znacznie więcej. Tam prowadzona była w przeszłości tak zwana eksploatacja na zawał. Jedynym miejscem z zakazem wstępu należącym do gminy jest teren parku. Ponieważ mamy do czynienia z całkowitym zakazem wstępu z ogrodzeniem, to siłą rzeczy mieszkańcy stosują się do tego zakazu. Myślę też, że mają oni świadomość powagi sytuacji - stwierdziła wicewójt Bolesławia.
Jak wynika z zarządzenia Nadleśnictwa Olkusz z lipca tego roku, zakaz wstępu obowiązuje na terenie niektórych fragmentach lasów w gminach Bolesław, Olkusz i Klucze (leśnictwa Pomorzany i Żurada). Powodem są "zniszczenia drzewostanu i degradacja runa leśnego spowodowana wystąpieniem katastrofy geologicznej w postaci zapadlisk". Zakaz ten obowiązuje do końca tego roku - z możliwością wydłużenia tego okresu, co jest bardzo prawdopodobne.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zakłady Górniczo-Hutnicza "Bolesław"