- Życie Adasia to efekt pracy całego szpitala - mówił na antenie TVN 24 Maciej Kowalczyk, dyrektor Szpitala Krakowskiego, gdzie 2-letni Adaś wraca do zdrowia po skrajnym wychłodzeniu. - Na śniadanie chciał parówki - zdradził dyrektor.
Maciej Kowalczyk, dyrektor Szpitala Dziecięcego w Krakowie nie wyklucza, że uratowanie życia 2-letniego Adasia mogło być cudem, ale przede wszystkim podkreśla rolę personelu szpitala. - To zasługa pracy wielu ludzi. Gratuluję wszystkim - powiedział na antenie TVN 24.
"Dziecko jest najważniejsze"
Adaś jest prawdopodobnie pierwszym znanym medycynie przypadkiem, w którym organizm wychłodzony do 12 st. C odzyskał swoją sprawność.
- Dzięki temu, że dysponujemy profesjonalnym sprzętem, takie rzeczy są możliwe. Nasi lekarze nabierają coraz większego doświadczenia - powiedział dyrektor.
Kowalczyk mówił, że do jego szpitala trafiają pacjenci z całej Polski. Zaznaczył jednak, że wciąż dużym problemem w funkcjonowaniu szpitala są pieniądze. - Borykamy się z ogromnymi problemami finansowymi. To są wszystko wysokie koszty. Ale o tym wszystkim myślimy później. Kiedy dziecko potrzebuje naszej pomocy, ono jest najważniejsze - stwierdził Maciej Kowalczyk.
Dyrektor wspomniał też o ważnej roli pielęgniarek. - Szpital bez pielęgniarek obejść się nie może. To są wykwalifikowane osoby po studiach. Walczymy, aby ten zawód był odpowiednio finansowany - dodał.
Na śniadanie parówki
Lekarzom udało się nawiązać kontakt z 2-letnim Adasiem, który uległ krańcowemu wyziębieniu po tym, jak w nocy wyszedł z domu w samej pidżamie.
- Dziecko, które było już na drugim świecie, zebrało się i jest z nami, wróciło do nas, do świata żywych - mówił prof. Janusz Skalski, ze Szpitala Dziecięcego w Krakowie, który zajmuje się chłopcem.
Adaś wraca do pełnej sprawności. - Dziś na śniadanie Adaś zażyczył sobie parówki - poinformował zadowolony dyrektor szpitala.
Autor: ps/b / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24