70 lat temu przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w Warszawie rozpoczął się proces twórcy i pierwszego komendanta niemieckiego obozu Auschwitz Rudolfa Hoessa. Toczył się od 11 do 29 marca 1947 roku. Wyrok zapadł 2 kwietnia. Dwa tygodnie później Hoess został stracony.
Historyk z Muzeum Adam Cyra podkreślił, że biorąc pod uwagę liczbę ofiar obozu, był to największy proces o masową eksterminację. - Dotychczas nikt bowiem w dziejach ludzkości nie był oskarżony o spowodowanie śmierci setek tysięcy ludzi. W procesie zeznawali świadkowie z niemal całej Europy, byli więźniowie Auschwitz. Było to jedna z największych spraw sądowych w Polsce i na świecie – powiedział Cyra.
Zdaniem szefa działu naukowego Muzeum Auschwitz Piotra Setkiewicza proces Hoessa był drugim - po norymberskim, w którym osądzono przywódców III Rzeszy – tak dużym, ukazującym całokształt funkcjonowania obozu Auschwitz. Trzecim był proces przed Najwyższym Trybunałem Narodowym, który obradował w Krakowie. Jesienią 1947 r. osądzono tam 40 esesmanów z Auschwitz.
Kierował całą strukturą
Podstawę prawną oskarżenia Hoessa, a później także 40 esesmanów, stanowił dekret PKWN z 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw, znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców narodu polskiego.
- Artykuł I punk. 1 głosił, że podlega karze śmierci ten, kto idąc na rękę władzy państwa niemieckiego lub z nim sprzymierzonego, brał udział w dokonywaniu zabójstw osób spośród ludności cywilnej albo osób wojskowych lub jeńców wojennych. Przez pojęcie "brania udziału w dokonywaniu zabójstw" sądy rozumiały zarówno pełnienie funkcji kierowniczych w obozach koncentracyjnych i zagłady, jak i wydawanie poleceń uśmiercania ofiar, transportowanie ich do obozów, pilnowanie ofiar, by nie mogły zbiec oraz zabijanie – napisał Piotr Setkiewicz w przedmowie do polskiego wydania książki Hermanna Langbeina "Auschwitz przed sądem".
Proces Hoessa, jak również nieco późniejszy tak zwany pierwszy proces oświęcimski w Krakowie, opierały się na tym samym materiale dowodowym, który od kwietnia 1945 r. gromadziła krakowska Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich. Setkiewicz napisał, że zeznania przed Trybunałem złożyło 219 świadków, a dziewięciu biegłych przedstawiło swoje opinie.
- Osądzenie Hoessa w odrębnym procesie w Warszawie ukazywało dobitnie, że za zamordowanie setek tysięcy ofiar ponosi prawomocną odpowiedzialność ten, kto nikogo własnoręcznie nie zabił, lecz będąc narzędziem zbrodniczego systemu, kierował całą strukturą organizacyjną Auschwitz – podkreślił szef działu naukowego Muzeum.
Proces twórcy obozu Auschwitz rozpoczął się 11 marca 1947 roku. Trybunał obradował w budynku Związku Nauczycielstwa Polskiego w Warszawie. W tym czasie była tam jedyna duża sala w zrujnowanej stolicy, którą można było zaadaptować na potrzeby procesu. Zasiąść w niej mogło pół tysiąca osób. Na widowni znaleźli się głównie byli więźniowie Auschwitz. Podczas procesu Hoess był spokojny i opanowany. Nie miał złudzeń, co go czeka. Potwierdzał wszystko, co ukazywało funkcjonowanie obozu. - Często zwracał się do sądu, by prostować szczegóły przedstawione w toku postępowania dowodowego, jego zdaniem, w sposób odbiegający od rzeczywistości; także takie, które rzutowały na jego odpowiedzialność – napisał Piotr Setkiewicz.
Proces zakończył się 29 marca. 2 kwietnia sąd ogłosił wyrok. Rudolf Hoess został skazany na śmierć przez powieszenie. Środowiska byłych więźniów domagały się, aby wyrok został wykonany w byłym obozie.
Niemiecki ludobójca czekał na egzekucję w więzieniu w Wadowicach. W archiwum tamtejszej parafii Ofiarowania NMP zachowały się dokumenty świadczące, że pod koniec życia zwrócił się ku Bogu. W celi wyspowiadał go jezuita ojciec Władysław Lohn. Kościelny Karol Leń wspominał później, że po komunii Hoess ukląkł na środku celi i płakał.
Prosił o przebaczenie
W więzieniu napisał wspomnienia, a także – na cztery dni przed śmiercią – oświadczenie, w którym przyznał, że jako komendant obozu urzeczywistniał "część straszliwych planów Trzeciej Rzeszy – ludobójstwa". Prosił o przebaczenie naród polski.
Hoess został przywieziony na egzekucję do Oświęcimia 16 kwietnia 1947 roku około 8.00. Wprowadzono go do budynku dawnej komendantury. Egzekucja została wykonana o godzinie 10.05 w obecności między innymi salezjanina z Oświęcimia ks. Tadeusza Zaremby, o co prosił skazany. Zgon stwierdził lekarz więzienny Zygmunt Wisznowicer. Protokół z egzekucji został podpisany o godzinie 10.30. Zwłoki przekazano naczelnikowi wadowickiego więzienia Stanisławowi Wiśniewskiemu. Najprawdopodobniej zostały skremowane.
Rudolf Franz Ferdinand Hoess urodził się 25 listopada 1900 roku w Baden-Baden. Podczas I wojny światowej zgłosił się ochotniczo do wojska. Walczył na froncie azjatyckim. Otrzymał stopień podoficerski i odznaczenia. Do Niemiec wrócił w 1919 roku. Rozpoczął działalność w oddziałach ochotniczych, które zwalczały między innymi polskich powstańców w Wielkopolsce i na Śląsku. W 1922 roku wstąpił do NSDAP.
Jako nazistowski aktywista uczestniczył w nocy z 31 maja na 1 czerwca 1923 roku w zamordowaniu nauczyciela Waltera Kadowa. Ofiara była podejrzana o wydanie w ręce Francuzów Alberta Schlagetera, który następnie został rozstrzelany za prowadzenie antyfrancuskiej akcji sabotażowej w Zagłębiu Ruhry. Za współudział w zabójstwie Hoess został skazany na 10 lat więzienia.
Po amnestii w 1928 roku wyszedł na wolność. Osiadł na roli w Brandenburgii, a później na Pomorzu, gdzie ożenił się z Hedwig Hensel. Tam urodziło się troje ich dzieci. W 1934 roku został przyjęty do SS. Rozpoczął służbę w obozie Dachau. Wówczas urodziło mu się czwarte dziecko. Cztery lata później podjął służbę w KL Sachsenhausen, a w następnym roku awansował na zastępcę komendanta.
Zginęło ponad milion osób
Wiosną 1940 roku otrzymał nominację na komendanta powstającego KL Auschwitz, w którym początkowo więzieni byli prawie sami Polacy. Obóz miał służyć jako instrument terroru, a następnie eksterminacji tysięcy polskich patriotów. Stopniowo przekształcił się także w miejsce masowej zagłady Żydów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.
Rodzina Hoessa zamieszkała w willi położonej tuż przy obozowych drutach. Jego żona mawiała: "Tu żyć i tu umierać". W Auschwitz przyszło na świat piąte dziecko Hoessów.
U schyłku wojny były komendant pozostawił rodzinę w Holsztynie, a sam zaczął się ukrywać pod nazwiskiem bosmana marynarki Franza Langa. Dostał się do niewoli brytyjskiej. Wówczas nikt go nie rozpoznał i został zwolniony. Poszukiwania jednak trwały. Zatrzymano go pod Flensburgiem w nocy z 11 na 12 marca 1946 roku i deportowano do Polski.
Autor: mmw/mś / Źródło: PAP / TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock / Wikipedia / PAP