Dyżurny policji w słuchawce usłyszał głos małej dziewczynki. Ta poprosiła o pomoc, podała swój adres i się rozłączyła. Kiedy na miejsce przyjechali policjanci okazało się, że 7-latka wystraszyła się kłótni pijanych rodziców.
Dyżurny pińczowskiej (woj. świętokrzyskie) policji odebrał telefon w piątek nad ranem. W słuchawce usłyszał głos małej dziewczynki. - Poprosiła o pomoc, podając adres swojego miejsca zamieszkania. W czasie rozmowy nic więcej nie dało się ustalić, ponieważ przestraszone dziecko nagle się rozłączyło – relacjonują policjanci.
"Byli pod wpływem alkoholu"
Pod wskazany adres udał się patrol policji. Przed jednym z bloków mieszkalnych funkcjonariusze zastali 30-letnią kobietę z partnerem. W ich towarzystwie przebywała 7-letnia dziewczynka.
- Oboje dorośli, którzy byli rodzicami zgłaszającego dziecka, byli pod wyraźnym wpływem alkoholu - podkreślają funkcjonariusze.
Wcześniej między dorosłymi w mieszkaniu doszło do kłótni. Para miała się kłócić o sprawowanie opieki nad dzieckiem. - Dorośli w trakcie awantury całkowicie zapomnieli o bezpieczeństwie i potrzebach dziewczynki. Tym bardziej, że swoje sprawy postanowili załatwiać pod wpływem alkoholu - tłumaczą policjanci.
Sprawą zajmie się sąd rodzinny
7-latka była przestraszona, jednak jej zdrowiu i życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Ze względu na to, że rodzice byli pijani, dziewczynka trafiła pod opiekę mieszkającej w pobliżu babci. Policjanci o sprawie chcą poinformować sąd rodzinny. Ten ma zbadać sytuację i podjąć decyzję o tym, jak będzie wyglądała dalsza opieka nad dzieckiem.
- Sprawą zainteresuje się też dzielnicowy, który będzie teraz monitorował zachowanie rodziny – zaznaczają mundurowi.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu