Sprawnie przepina karabińczyki, korzysta z lin i drabinek, aż w końcu dociera na najwyższy szczyt Polski. 7-letni Krzyś z Piekar Śląskich zdobywa Rysy jak profesjonalista. Pomaga mu w tym tata, Krzysztof Turzański. Nagrania ze wspólnych wycieczek wrzuca do sieci. 7-latek na górskich łańcuchach wzbudza w internautach silne emocje – niektórzy nazywają Turzyńskiego "nieodpowiedzialnym". Większość jednak kibicuje wyprawom ojca i syna.
Krzysztof Turzański nie wyobraża sobie spędzania czasu inaczej, niż aktywnie. I tą pasją zaraził swojego syna, Krzysia, którego nazywa "Juniorem".
- Krzyś robi to co ja, jeśli tylko mu się to podoba – tłumaczy podejście syna do sportu Turzański. I wymienia: oprócz wspinaczki wysokogórskiej lubi jazdę konną, nurkowanie, wspina się też po ściance.
Ta ostatnia dyscyplina pozwala chłopcu przygotować się na warunki w górach. Ojciec chłopca zaznacza, że "nie jest tak, że wypuścili go na taką trasę "na sucho", bez przygotowania".
Zanurkują w przeręblu
Krzyś po raz pierwszy towarzyszył rodzicom w wyprawie jachtem, kiedy miał roczek. Razem pojechali pod namiot, kiedy miał trzy latka. Jako malec pływał też z tatą na windsurfingu. Ostatnio wspólnie zaliczyli "Bieg Katorżnika", wyjątkowo trudny wyścig organizowany przez komandosów z Lublińca.
To nie koniec. W najbliższych miesiącach rodzina Turzańskich zamierza spróbować… kąpieli w przeręblu. - W zeszłym roku mieliśmy taki pomysł, ale Krzyś w końcu stwierdził, że jednak nie chce. Teraz powiedział, że jednak by spróbował. Więc spróbujemy – zapowiada tata małego sportowca.
Bardziej odpowiedzialny niż dorośli
- Kiedy pierwszy raz pojechał na obóz piłkarski był najmłodszym uczestnikiem i jako jedyny nie miał komórki – wspomina tata Krzysia. Mężczyzna zauważa, że chłopiec jest bardzo samodzielny, chociaż na przykład na placu zabaw nie odróżnia się szczególnie od innych dzieci. – Kiedy gdzieś wyjeżdżamy, traktujemy go trochę jak partnera. Na przykład byliśmy w restauracji i Krzyś powiedział, że chciałby soli, powiedzieliśmy mu: idź, sam poproś. I szedł taki mały, nawet nie wystawała mu głowa nad ladę, i prosił panią o solniczkę – opowiada Turzański.
Tata "Juniora" sam kiedyś był harcerzem. Jest przekonany, że sport i obcowanie z naturą dobrze wpływają na jego syna. - Uczymy go myśleć. W górach wiele dorosłych osób zachowuje się bardziej niebezpiecznie i nieodpowiedzialnie niż mój syn – przekonuje Turzański.
Internauci się burzą, tata uspokaja
Pod koniec października Krzyś razem z tatą zdobył Rysy. Nagranie z wycieczki Turzański opublikował w sieci. Wideo wzbudziło spore emocje u widzów.
Większość komentujących gratuluje wspaniale spędzonego czasu i rozwijającej się pasji. Pojawiają się jednak głosy krytyczne:
- Rozumiem zastrzeżenia, ale ja sam nie mam stresu. Wiem, że Krzyś jest bezpieczny – uspokaja Krzystof Turzański. Jak dodaje, teraz chłopiec używa uprzęży damskiej w rozmiarze S.
Przewodnik: przydałby się kask
Inny komentujący, podpisujący się "mike v" zwraca uwagę, ze chłopiec powinien mieć założony na głowę kask. Z tą opinia zgadza się Paweł Krąż, przewodnik tatrzański z Koła Przewodników Tatrzańskich im. Macieja Sieczki w Krakowie.
- Oczywiście, nie każdy turysta musi posiadać kask, ale skoro zakładamy uprząż, zabezpieczamy się lonżą a nawet liną, to warto go mieć. Podchodząc jesteśmy narażeni także na spadające z góry kamienie – zauważa przewodnik.
Nie ma natomiast zastrzeżeń do uprzęży, którą zabezpieczony jest na nagraniu Krzyś. - Nie ma znaczenia czy ubiera się damską czy męską uprząż w takim wieku, musi ona być jak najbardziej dopasowana do ciała, bo tylko to gwarantuje nam bezpieczeństwo – ocenia Krąż. I dodaje: - Sprzęt, którym się posługujemy może być bardzo drogi, ale może być też tańszy – ważne, aby nie był wadliwy i posiadał atest UIAA, czyli Międzynarodowej Federacji Związków Alpinistycznych. Najistotniejsza jest jednak umiejętność posługiwania się posiadanym sprzętem.
"Widać uśmiech na twarzy"
- Wejście siedmioletniego Krzysia na Rysy wpłynęło na mnie bardzo pozytywnie – twierdzi w rozmowie z portalem tvn24.pl Krąż. Przewodnik podkreśla, że chłopiec radzi sobie w górach jak profesjonalista. - Krzysiu w terenie wysokogórskim, stromym i eksponowanym bardzo dobrze sobie radzi. Przy wchodzeniu korzysta ze sztucznych ułatwień, jakimi są łańcuchy, sprawnie przepina karabinki lonży, którą jest wpięty do uprzęży. Widać, że chłopak chciał wyjść na sam szczyt, nikt mu nie kazał, widać uśmiech i zadowolenie. To piękne – ocenia Krąż.
Jak zaznacza przewodnik, jego własna miłość do gór też zaczęła się w wieku siedmiu lat. - Jako chłopiec chodziłem z ojcem po Tatrach i zdobywałem swoje pierwsze szczyty. Uważam, że to dobrze uczyć już od najmłodszych lat przebywania w górach, obcowania z przyrodą - podsumowuje.
Autor: wini/b / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Youtube | Krzysztof Turzański