Sześć prokuratur prowadzi lub prowadziło 25 postępowań dotyczących zawiadomień o błędach lekarskich w limanowskim szpitalu. 16 lutego w sądzie rozpoczął się proces w jednej z tych spraw. Chodzi o wydarzenia z 2012 roku, kiedy to zmarły bliźnięta. Oskarżeni są lekarze. Nie przyznają się do winy.
W czerwcu 2012 r. 23-letnia ciężarna kobieta zgłosiła się do szpitala w Limanowej, będąc w siódmym miesiącu bliźniaczej ciąży. Kobieta, której odeszły wody płodowe, całą noc czekała na pomoc lekarską. Rano, kiedy wykonano cięcie cesarskie, bliźnięta nie żyły.
Lekarka jest oskarżona o narażenie ciężarnej na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu za niewłaściwe wykonanie badań w trakcie ciąży oraz za o nieumyślne spowodowanie śmierci bliźniąt. Śledczy oskarżają także byłego ordynatora oddziału ginekologii i położnictwa Leszka P., że nie zapewnił odpowiedniej opieki medycznej pacjentce. Jego zastępca Jacek W. jest oskarżony o szereg zaniedbań, które naraziły 23-letnią ciężarną na groźbę utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Lekarzom grozi do roku więzienia. Zdaniem prokuratury do śmierci bliźniąt doszło, ponieważ lekarze zwlekali z decyzją o cesarskim cięciu. Według biegłych doszło do zaniedbań lekarskich już podczas prowadzenia ciąży, kiedy m.in. badano czynność serca tylko jednego płodu. Lekarze w trakcie przesłuchań nie przyznali się do winy.
Po tych wydarzeniach lekarka została zwolniona z pracy. Leszek P. i Jacek W. nadal pracują w limanowskim szpitalu. - Dyrekcja szpitala, dopóki nie ma wyroku, ma związane ręce. Jednak ordynator oddziału ginekologicznego został odwołany i ogłoszono konkurs – tłumaczy starosta powiatu Jan Puchała.
Nie przyznają się do winy
W poniedziałek ruszył proces. Jak informuje lokalny portal limanowa.in, lekarze nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Odmówili też składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania.
- Obrońcy lekarzy wnioskowali o wyłączenie jawności postępowania. Przekonywali, że ważny interes społeczny, na który powoływali się dziennikarze jest mniej istotny wobec charakteru sprawy i obowiązującej ich klientów tajemnicy lekarskiej - czytamy na portalu limanowa.in.
Tego wniosku sąd jednak nie uwzględnił. Już na etapie postępowania przygotowawczego pokrzywdzona kobieta wyraziła bowiem zgodę na ujawnienie informacji związanych z jej leczeniem przez lekarzy będących oskarżonymi, co automatycznie wyłączyło obowiązywanie tajemnicy lekarskiej.
W tej sprawie proces już się toczy. Wiele zawiadomień o błędach w sztuce lekarskiej, w do których miało dojść w szpitalu w Limanowej, wciąż czeka na wyjaśnienie.
25 postępowań w 6 prokuraturach
Postępowania w sprawie błędów lekarskich w limanowskim szpitalu prowadziły lub prowadzą już wszystkie prokuratury z okręgu nowosądeckiego.
- Od 2012 roku do dzisiaj w sprawie błędów w sztuce lekarskiej dotyczących szpitala w Limanowej było lub jest prowadzonych 25 spraw – informuje Beata Stępień-Warzecha, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.
Plan naprawczy
W szpitalu mają nastąpić zmiany.- Pod koniec ubiegłego roku dyrektor przedstawił program naprawczy dla szpitala – zapewnia starosta limanowski Jan Puchała.
Sprawą zajmuje się też organ założycielski placówki, czyli rada powiatu. - W obliczu ostatnich wydarzeń, obecnie działania nadzorcze w stosunku do szpitala zostały wzmożone i aktualnie pracujemy nad rozwiązaniami, które poprawią praktyczne aspekty funkcjonowania oddziałów takich jak: Szpitalny Oddział Ratunkowy, Oddział Ginekologii i Położnictwa, Oddział Chorób Wewnętrznych – czytamy w piśmie przesłanym do redakcji portalu tvn24.pl
To właśnie na tych oddziałach doszło do największej liczby zdarzeń, które teraz bada 6 prokuratur. Przypominamy najbardziej bulwersujące sprawy.
Dziecko nie żyje. Śledztwo umorzone, ordynator zawieszony
W lutym ubiegłego roku podczas porodu w szpitalu zmarło dziecko. Z zeznań ojca wynikało, że mimo iż jego żona miała wyznaczony termin porodu na 6 lutego, kazano jej się zgłosić do szpitala dopiero 17 lutego. - W trakcie pobytu wystąpiła akcja porodowa i zaburzenia w tętnie płodu i z tego powodu wykonano niezwłocznie cięcie cesarskie - mówił wtedy Marcin Radzięta, dyrektor szpitala w specjalnym oświadczeniu w tej sprawie.
Jak wykazała sekcja zwłok, dziecko było zdolne do samodzielnego życia. - U malucha nie stwierdzono żadnych wad genetycznych - informowała Janina Tomasik z limanowskiej prokuratury.
Wtedy jednak nikomu nie postawiono zarzutów, a konsultanci wojewódzcy stwierdzili, że śmierć dziecka nie nastąpiła z winy lekarzy.
Podejrzewali o wzięcie amfetaminy, to był błąd
Również na oddział ginekologiczny limanowskiego szpitala trafiła ciężarna 27-letnia pacjentka. Pod koniec października przebywała na porodówce. W czasie porodu dostała wstrząsu anafilaktycznego i trafiła na oddział intensywnej terapii. Lekarze, żeby uratować dziecko, musieli przeprowadzić cesarskie cięcie. Dziecko przewieziono do szpitala na krakowskim Prokocimiu.
Teraz prokuratura sprawdza, czy nie został popełniony błąd lekarski. Sprawa prowadzona jest pod kątem możliwości bezpośredniego narażenia życia lub zdrowia poprzez podanie pacjentce niewłaściwego leku. Postępowanie zostało przekazane do prokuratury w Nowym Targu.
Dwa razy odesłany ze szpitala, zmarł w ośrodku zdrowia
W kwietniu 2013 roku doktor Robert K. dwukrotnie odesłał 41-letniego mieszkańca Laskowej ze szpitalnego oddziału ratunkowego w Limanowej. Pierwszy raz po zbadaniu mężczyzny, który skarżył się na silny ból w klatce piersiowej, przepisał mu lek przeciwbólowy i odesłał do domu. Następnego dnia, kiedy pacjent ponownie trafił na SOR, Robert K. po podstawowym badaniu przepisał mu lek uspokajający i magnez. Uznał, że nie ma potrzeby hospitalizacji. Mężczyzna niedługo potem zmarł w ośrodku zdrowia. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci był tętniak. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że schorzenie mężczyzny można było rozpoznać, wykonując echo serca lub tomografię komputerową. W szpitalu w Limanowej Robert K. został zawieszony w obowiązkach.
Wcześniej ten lekarz został skazany za wpisanie do dokumentacji badań, których nie wykonał. Zrobił to po śmierci pacjenta w tarnowskim SOR. Został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Pracę po wyroku znalazł właśnie w Limanowej.
Sprawa pacjenta z limanowskiego szpitala wciąż jest wyjaśniana. Postępowanie trafiło również do Nowego Targu. – Wstępna opinia biegłych nie dała podstaw do postawienia zarzutów. Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko. Rodzina zmarłego 41-latka złożyła zażalenie na wydaną opinię. Prokuratura zdecydowała, że biegli muszą odnieść się do tych zarzutów – mówi prokurator Zbigniew Gabryś, który pracował w nowotarskiej prokuraturze.
20-latek nie żyje, prokuratura czeka na opinię
W maju 2012 roku, z powodu niedotlenienia mózgu na terenie placówki zmarł 20-letni pacjent. Do szpitala trafił tuż po tym jak spadł z rusztowania. W ciężkim stanie trafił na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej, gdzie był leczony ponad miesiąc. Kiedy jego stan się poprawił, zdecydowano o przeniesieniu pacjenta na chirurgię urazową. Cztery dni później zmarł.
Sprawą zainteresowała się prokuratura, która podejrzewała, że do nagłego zgonu mogło dojść wskutek błędu w sztuce lekarskiej. Jak wykazała sekcja zwłok, 20-latek zmarł w wyniku uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego co skutkowało śmiercią mózgu. Później prokuratorzy czekali na wydanie opinii biegłych, a w grudniu 2012 roku sprawa została zawieszona. W marcu ubiegłego roku prokuratura umorzyła śledztwo. W lipcu sąd jednak uchylił tę decyzję i polecił uzupełnienie materiału dowodowego o opinię biegłych z zakładu medycyny sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Na razie prokuratura czeka na opinię, dopiero wtedy będzie badać, czy między śmiercią mężczyzny a działaniem lekarzy zachodzi związek.
Rzecznik praw pacjenta apeluje
Nie tylko prokuratury zajmują się sprawami dotyczącymi limanowskiego szpitala. Sygnały dotyczące placówki trafiły też do biura rzecznika praw pacjenta. W ubiegłym roku było ich 14.
- W dwóch sprawach prowadziłam już postępowania wyjaśniające w celu sprawdzenia czy nie doszło tam do naruszenia praw pacjenta. Jedno zakończyło się niestwierdzeniem naruszenia prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych, a drugie jest jeszcze w toku - zaznacza Krystyna Barbara Kozłowska, rzecznik praw pacjenta.
Apeluje też do pacjentów, którzy uważają, że doszło do naruszenia ich praw, aby informowali o tym rzecznika.
- W przypadku uzyskania, przy okazji takiego zgłoszenia, informacji co najmniej uprawdopodabniających naruszenie praw pacjenta, rzecznik wszczyna postępowanie wyjaśniające - zaznacza, i dodaje, że jeśli pacjent złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, a po rozpatrzeniu prokuratura decyduje o umorzeniu sprawy, przysługuje prawo złożenia zażalenia.
Dyrektor wyjaśnia radnym
W piśmie przesłanym do redakcji portalu tvn24.pl przewodniczący rady powiatu oraz starosta limanowski zapewniają, że nad szpitalem wciąż pełniony jest nadzór.
- Dla zobrazowania powyższych twierdzeń, można wskazać iż dyrektor Marcin Radzięta, od czasu kiedy zaczął pełnić swoją funkcję tj. od 22 maja 2012 r., uczestniczył aktywnie w posiedzeniach Zarządu Powiatu 17 razy, a w posiedzeniach Komisji Zdrowia - 9 razy. Niemal zawsze obecny jest na sesjach Rady Powiatu Limanowskiego, podczas których zabiera głos i udziela wyjaśnień w bieżących sprawach Szpitala Powiatowego w Limanowej – czytamy w oświadczeniu.
Dyrektor szpitala Marcin Radzięta odmówił wypowiedzi dla portalu tvn24.pl. - Z uwagi na toczące się postępowania, nie udzielamy komentarza - usłyszeliśmy w sekretariacie dyrekcji limanowskiego szpitala.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków