18-latek uciekł po śmiertelnym wypadku. Dzień później sam się zgłosił

Wypadek w Bilczy pod Kielcami
Śmiertelny wypadek w Bilczy pod Kielcami. Zginął motocyklista
Źródło: KM PSP w Kielcach
Spowodowanie wypadku, ucieczka i nieudzielenie pomocy - takie zarzuty usłyszał 18-latek, który pod Kielcami zderzył się z motocyklistą. Kierujący jednośladem nie przeżył. Nastoletni kierowca bez prawa jazdy dzień po zdarzeniu sam zgłosił się na policję.

Do wypadku doszło na drodze krajowej numer 73 w Bilczy pod Kielcami. 17 sierpnia motocykl BMW GS 650 zderzył się tam z oplem zafirą.

Gdy na miejsce przyjechali strażacy, kierujący motocyklem leżał nieprzytomny na jezdni. Pierwszej pomocy udzielali mężczyźnie świadkowie wypadku - następnie te czynności przejęli strażacy, a później ratownicy medyczni. Niestety, życia motocyklisty nie udało się uratować.

Drugiego pojazdu biorącego udział w zdarzeniu nie było wtedy na miejscu.

Wypadek w Bilczy pod Kielcami
Wypadek w Bilczy pod Kielcami
Źródło: KM PSP w Kielcach

Nie miał prawa jazdy

Dzień po wypadku, około południa, na policję zgłosił się 18-latek, który w Bilczy kierował samochodem i - według prokuratury - doprowadził do tragedii. Chłopak nie posiada prawa jazdy.

Według ustaleń śledczych nastolatek nie zachował ostrożności na drodze i podczas zmiany pasa ruchu z lewego na prawy uderzył w jednoślad, którym w tym samym kierunku poruszał się poszkodowany. Następnie według prokuratury 18-latek zbiegł z miejsca zdarzenia bez udzielenia pomocy rannemu motocykliście.

Wypadek w Bilczy pod Kielcami
Wypadek w Bilczy pod Kielcami
Źródło: KM PSP w Kielcach

Nastolatek się przyznał

Prokurator Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach, poinformował, że w środę (20 sierpnia) młody kierujący usłyszał "zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym z ucieczką z miejsca zdarzenia i nieudzielenia pomocy ofierze wypadku".

"Przesłuchany w charakterze podejrzanego Mersin Z. przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia" - poinformował Prokopowicz.

Rzecznik kieleckiej prokuratury przekazał, że "z uwagi na okoliczności sprawy prokurator zdecydował o skierowaniu do Sądu Rejonowego w Kielcach wniosku o tymczasowe aresztowanie podejrzanego, gdyż na obecnym etapie sprawy tylko taki środek zapobiegawczy prawidłowo zabezpieczy bieg postępowania".

Mężczyźnie grozi kara od pięciu do 20 lat więzienia.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: