Do wypadku doszło na drodze krajowej numer 73 w Bilczy pod Kielcami. 17 sierpnia motocykl BMW GS 650 zderzył się tam z oplem zafirą.
Gdy na miejsce przyjechali strażacy, kierujący motocyklem leżał nieprzytomny na jezdni. Pierwszej pomocy udzielali mężczyźnie świadkowie wypadku - następnie te czynności przejęli strażacy, a później ratownicy medyczni. Niestety, życia motocyklisty nie udało się uratować.
Drugiego pojazdu biorącego udział w zdarzeniu nie było wtedy na miejscu.
Nie miał prawa jazdy
Dzień po wypadku, około południa, na policję zgłosił się 18-latek, który w Bilczy kierował samochodem i - według prokuratury - doprowadził do tragedii. Chłopak nie posiada prawa jazdy.
Według ustaleń śledczych nastolatek nie zachował ostrożności na drodze i podczas zmiany pasa ruchu z lewego na prawy uderzył w jednoślad, którym w tym samym kierunku poruszał się poszkodowany. Następnie według prokuratury 18-latek zbiegł z miejsca zdarzenia bez udzielenia pomocy rannemu motocykliście.
Nastolatek się przyznał
Prokurator Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach, poinformował, że w środę (20 sierpnia) młody kierujący usłyszał "zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym z ucieczką z miejsca zdarzenia i nieudzielenia pomocy ofierze wypadku".
"Przesłuchany w charakterze podejrzanego Mersin Z. przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia" - poinformował Prokopowicz.
Rzecznik kieleckiej prokuratury przekazał, że "z uwagi na okoliczności sprawy prokurator zdecydował o skierowaniu do Sądu Rejonowego w Kielcach wniosku o tymczasowe aresztowanie podejrzanego, gdyż na obecnym etapie sprawy tylko taki środek zapobiegawczy prawidłowo zabezpieczy bieg postępowania".
Mężczyźnie grozi kara od pięciu do 20 lat więzienia.
Autorka/Autor: bp/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP w Kielcach