Policja nie ustaliła właściciela pieniędzy, które 58-latek znalazł w kieszeni kurtki, kupionej w sklepie z odzieżą używaną. Plik banknotów trafił do powiatowego biura rzeczy znalezionych. Jeśli nikt się po nie nie zgłosi, zgodnie z przepisami należą się znalazcy. To "znaczna kwota".
Po dwóch tygodniach poszukiwania właściciela pliku banknotów policja w Żywcu oddała pieniądze do biura rzeczy znalezionych w żywieckim starostwie.
- Najczęściej do naszego biura oddawane są rowery i telefony - mówi Dariusz Szatanik, rzecznik starostwa powiatowego w Żywcu. W ostatnim półroczu trafiły się także walizka i tablet. - Zdarzają się pieniądze, chociaż rzadko. Tak znaczna kwota po raz pierwszy - dodaje Szatanik.
Jaka - nie zdradzi. Prawowity właściciel pieniędzy jeszcze może się po nie zgłosić i to on będzie musiał określić, ile ich zgubił, by udowodnić, że do niego należą.
Ponad tysiąc złotych
Plik banknotów przyniósł 28 grudnia 2019 roku do żywieckiego komisariatu 58-letni mieszkaniec Żywca. - Powinien od razu do starosty, ale w praktyce rzeczy znalezione przynoszone są do nas. Najwięcej dowodów osobistych - mówi Mirosława Piątek, rzeczniczka żywieckiej policji.
Mężczyzna znalazł pieniądze we własnej kurtce, którą chwilę wcześniej kupił w sklepie z odzieżą używaną na ulicy Dworcowej. Coś go uwierało i pogrzebał w kieszeni.
Było to ponad tysiąc złotych, jak informowała nas żywiecka policja. Chwaliła mężczyznę za uczciwość, choć zgodnie z prawem, gdyby nie oddał znaleziska, byłby złodziejem.
Kto znalazł rzecz i nie zna osoby uprawnionej do jej odbioru lub nie zna jej miejsca pobytu, niezwłocznie zawiadamia o znalezieniu rzeczy starostę właściwego ze względu na miejsce zamieszkania znalazcy lub miejsce znalezienia rzeczy (właściwy starosta).
Chyba że kwota nie przekracza stu złotych.
Kto znalazł pieniądze, papiery wartościowe, kosztowności, o których mowa w art. 21 ust. 4, lub rzeczy o wartości historycznej, naukowej lub artystycznej i nie zna osoby uprawnionej do ich odbioru lub nie zna jej miejsca pobytu, oddaje rzecz niezwłocznie właściwemu staroście, chyba że znalezione zostały jedynie pieniądze a ich kwota nie przekracza 100 złotych lub równowartości tej kwoty obliczonej według kursu średniego ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski z dnia znalezienia pieniędzy, a w przypadku gdy w tym dniu nie ogłoszono takiego kursu, według ostatniego kursu ogłoszonego przed tym dniem.
Prócz pieniędzy mężczyzna wyciągnął z kieszeni także odręczne notatki. Policja miała nadzieję, że pomogą one w ustaleniu właściciela, wskazywały na mieszkańca innego województwa. Nie pomogły.
- Dużo ludzi się do nas zgłaszało, telefonicznie, mailowo - że to ich pieniądze. Ale w żadnym przypadku to się nie potwierdziło - mówi Mirosława Piątek.
Odpadali przy pierwszych pytaniach o wygląd kurtki i wysokość zgubionej kwoty.
Wszystko albo jedna dziesiąta się należy
10 stycznia policja przekazała do biura rzeczy znalezionych i pieniądze, i dane znalazcy.
- Ogłosiliśmy to w mediach lokalnych, potem wyjdziemy z tą informacja poza powiat i globalnie. Zgodnie z przepisami, jeśli w ciągu dwóch lat nikt się po nie nie zgłosi, pieniądze pomniejszone o koszty ogłoszeń będą się należały znalazcy - mówi Dariusz Szatanik.
Jak dodaje Mirosława Piątek, dzielnicowy poinformował o wszystkich przywilejach 58-latka. Także o tym, że może coś zyskać, nawet jeśli właściciel się znajdzie. Ma wtedy prawo zażądać znaleźnego.
Znalazca przechowujący rzecz, który uczynił zadość swoim obowiązkom, może żądać znaleźnego w wysokości jednej dziesiątej wartości rzeczy, jeżeli zgłosił swoje roszczenie najpóźniej w chwili wydania rzeczy osobie uprawnionej do jej odbioru.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock