Przez dwa tygodnie policjanci poszukiwali mężczyzny podejrzanego o pobicie, skopanie i dźgnięcie nożem swojej byłej dziewczyny. Codziennie zmieniał miejsce noclegu. Został zatrzymany w taksówce, gdy przejeżdżał z jednego lokalu do drugiego. Odpowie także za napaść na funkcjonariusza publicznego, bo miał zaatakować sąsiada, który stanął w obronie kobiety.
34-latek z Bytomia niedawno wyszedł z więzienia. Zna przestępczy światek, dlatego miał się gdzie ukrywać od 14 października, dnia ataku na 24-latkę w Rudzie Śląskiej.
- To była jego dawna dziewczyna. Zerwała z nim dwa dni przed atakiem - mówi Arkadiusz Ciozak, rzecznik policji w Rudzie Śląskiej.
Feralnego dnia była u koleżanki. Ciozak: On o tym wiedział, podjechał pod blok i zaatakował kobietę, gdy wychodziła z mieszkania koleżanki.
"Chciał ją oszpecić"
- Bił ją, a gdy się przewróciła, kopał ją po głowie. Wyciągnął nóż, przytrzymał ją i dźgnął dwa razy w głowę w okolicę potylicy. Celował w twarz, chciał ją oszpecić, ale ona wyrwała się i odwróciła - relacjonuje Ciozak.
Na ratunek kobiecie ruszył mieszkający w bloku mężczyzna. Wybiegł z mieszkania, gdy dobiegły go krzyki z klatki schodowej. Ale również został pobity przez napastnika.
Kobieta na szczęście doznała tylko ran powierzchownych i po opatrzeniu w szpitalu wróciła do domu. Jej obrońca ma złamaną kość twarzoczaszki.
Zatrzymanie w taksówce
34-latek odtąd był poszukiwany. - Codziennie zmieniał miejsce pobytu - mówi Ciozak. W miniony czwartek policjanci zorganizowali na niego zasadzkę.
Wiedzieli, że ma przejeżdżać z jednej mety do drugiej. Wynajął taksówkę. Namierzyli go wczesnym rankiem w Bytomiu i zatrzymali w trakcie przejazdu.
Jak mówi Ciozak, "całe szczęście, bo to naprawdę groźny przestępca". Do niczego się nie przyznaje.
- Powiedział, że nigdy nie tknąłby kobiety, nie zrobiłby jej krzywdy - przekazuje Ciozak.
Sąsiad potraktowany jak policjant
Już w czwartek 34-latek usłyszał zarzuty usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i - co ciekawe - czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego.
Ciozak: - Prokurator zastosował artykuły 224 i 222 Kodeksu karnego. Ten drugi mówi o osobie przybranej do pomocy funkcjonariuszowi publicznemu.
Oznaczałoby to większą karę dla napastnika, ale 34-latkowi grozi dużo więcej za samą napaść na kobietę (nawet 10 lat) i fakt, że działał w warunkach recydywy (o połowę więcej, czyli w sumie do 15 lat i nie mniej niż trzy lata).
Został aresztowany na trzy miesiące.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Śląsk Policja