- Po potrąceniu przez samochód, dzik w szoku zaatakował przechodnia. Potem ukrył się w zaroślach i wydawało się, że dogorywa ranny. Ale ruszył w stronę policjanta. Ten musiał strzelać. To centrum miasta, budynki mieszkalne, sklepy, szkoła, przedszkole – relacjonuje rzecznik policji w Zabrzu.
Wtorek, 6.46 rano. Policja w Zabrzu dostaje pierwsze zawiadomienie dotyczące dzika. Na ulicy Wolności, na wysokości numeru 124 zwierzę zostało potrącone przez osobowego volkswagena.
To centrum Zabrza. Ale obecność dzika nie zaskakuje. - Kilometr stamtąd są tereny zielone. Dziki już przychodziły do miasta za jedzeniem – mówi Sebastian Bijok, rzecznik policji w Zabrzu.
Policjanci interweniowali. Okazało się, że kierowcy volkswagena nic się nie stało. Dzik przeżył i zniknął między zabudowaniami.
Na miejscu funkcjonariusze otrzymali drugie zgłoszenie – dzik zaatakował przechodnia.
Cztery celne, śmiertelne strzały
- Na chodniku leżał 61-latek. Nie prowokował zwierzęcia. Dzik zaatakował go w szoku po potrąceniu. Ugryzł w udo. Rana była poważna, szarpana, szerokości pięciu centymetrów – opowiada Bijok.
Po ataku dzik ukrył się w zaroślach. Policjantom wydawało się, że dogorywa tam, ranny. - Ruszył w ich stronę. Policjant musiał strzelać dla bezpieczeństwa własnego i mieszkańców. Wokół są budynki mieszkalne, sklepy, szkoła, przedszkole – mówi Bijok.
Jak dodaje, padły cztery strzały z jednej broni, z odległości kilku metrów. Wszystkie celne.
Ranny 61-latek został przewieziony karetką do szpitala, a martwego dzika zabrały służby weterynaryjne.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Pixbay (CC0 Creative Commons)