Strzały na ulicy w Sosnowcu. Młody mężczyzna szedł ulicą i wymachiwał wielkim nożem. Nie pomogły policyjne wezwania, gaz ani strzały z broni gładkolufowej. - Policjanci musieli użyć ostrej amunicji, celowali w nogi, życiu mężczyzny nie zagraża niebezpieczeństwo - mówi rzeczniczka policji. Padło 18 strzałów z broni gładkolufowej i dziewięć z ostrej.
W niedzielę po godz. 15.30 w Sosnowcu kierowca zaalarmował policję, że w okolicy ul. Szenwalda znajduje się mężczyzna, który wymachuje pokaźnych rozmiarów nożem.
Policjanci potwierdzili zgłoszenie. - Wezwali mężczyznę do odrzucenia niebezpiecznego narzędzia, ale on w ogóle nie reagował. Zachowywał się nieracjonalnie i agresywnie, jakby był pobudzony. Stwarzał zagrożenie - mówi Sonia Kepper, rzeczniczka policji w Sosnowcu.
Policjanci wezwali dwa dodatkowe patrole, w tym z oddziału prewencji śląskiej policji. W sumie interweniowało 6 policjantów. Nie udało im się obezwładnić agresora, nóż uniemożliwiał zbliżenie się do niego.
Mężczyzna miał wskoczyć na radiowóz, skakać po masce, próbować uszkodzić karoserię nożem. Potem, jak wynika z policyjnych informacji, oddalił się w stronę torowiska, skąd zaczął rzucać w stronę policjantów kamieniami.
Jak mówi Kepper, jeden z policjantów dostał kamieniem w kość piszczelową.
Nie pomogło użycie gazu przez policjantów, agresora nie powstrzymały nawet gumowe kule (oddano 18 strzałów, w tym jeden ostrzegawczy). Po strzałach z broni gładkolufowej policjanci w końcu sięgnęli po ostrą amunicję.
- Padło 9 strzałów, w tym dwa ostrzegawcze. Mężczyzna ma ranne obie nogi, złamaną kość piszczelową. Został zaopatrzony w szpitalu, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - mówi Kepper.
Mężczyzna ma 27 lat i był wcześniej notowany przez polijcę. Pobrano mu krew do badań na okoliczność zażycia środków psychoaktywnych. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice