Właścicielka posesji w Węgierskiej Górce powiedziała policjantowi, że celowo zamknęła młodą sarnę i ją dokarmiała. Zwierzę ma już zapewnioną profesjonalną opiekę i wkrótce wróci do swojego naturalnego środowiska.
Policjant z komisariatu w Węgierskiej Górce w województwie śląskim, w trakcie wykonywania czynności służbowych w jednym z domów, zauważył, że obok, na ogrodzonej i zamkniętej posesji znajduje się młoda sarna.
- Chciał jej pomóc. Myślał, że zwierzę weszło na zamknięty teren i nie potrafi go opuścić. Gdy jednak szedł wzdłuż ogrodzenia, szukając przejścia, zauważył, że sarna jest tam przetrzymywana celowo, a brama zabezpieczona jest przed otwarciem drutem. Na posesji znajdowały się też resztki jedzenia, którymi sarna najprawdopodobniej była dokarmiana - relacjonowała policja.
35-letnia właścicielka posesji przyznała, że celowo zamknęła zwierzę. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego to zrobiła. Zapewniała też, że zamierzała je wypuścić.
Policjant skierował przeciwko kobiecie wniosek do sądu o naruszenie artykułu 51 prawa łowieckiego, który mówi m.in. o przetrzymywaniu zwierzyny bez odpowiedniego pozwolenia. Grozi za to grzywna.
Młode i dzikie zwierzę ma leżeć w trawie i czekać na matkę
Zwierzę przetransportowano do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt "Mysikrólik" w Bielsku-Białej. Agnieszka Łyczko z ośrodka oceniła, że sarna urodziła się w tym roku i jest zdrowa. - Jest z naszymi dwiema młodymi sarnami już w boksie zewnętrznym - mówiła Łyczko. Niebawem będzie mogła wrócić do swojego naturalnego środowiska.
- Ludzie na spacerze widzą czasem małą sarnę leżącą w trawie i w odruchu empatii zabierają ją ze sobą, myśląc, że matka ją zostawiła. Najgorzej, jak karmią ją potem krowim mlekiem, bo to się kończy biegunką. Podobnie zachowują się wobec zajęcy. Tymczasem zadaniem młodego zwierzęcia, jest leżeć w trawie i czekać na matkę, która poszła po jedzenie. Dopóki nie będzie na tyle duża i silna, że da radę podążać za matką. Ona wraca do dzieci z pożywieniem zazwyczaj rano i przed zmierzchem. Dwa razy dziennie, nie częściej, by nie zdradzać schronienia drapieżnikom - wyjaśnia Łyczko.
Zwierzę należy zostawić w spokoju, chyba że jest ranne. Wtedy człowiek powinien zaalarmować odpowiedni urząd miasta czy gminy, bądź policję, a nie przewozić dzikie zwierzę własnym transportem.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja