Kierowca zaalarmował policję, widząc samochód jadący zygzakiem. Okazało się, że kierująca kobieta była pijana. Wciąż trzeźwieje. Może usłyszeć także zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo, ponieważ przewoziła ośmioletniego syna.
W poniedziałek po godzinie 14 jeden z kierowców zadzwonił na numer alarmowy, informując, że na ulicy Zagórskiej w Tarnowskich Górach zauważył renault, które najprawdopodobniej prowadzi pijana osoba. Auto jechało bowiem zygzakiem. Podążając cały czas za podejrzanym samochodem, świadek przekazywał policjantom jego położenie.
Funkcjonariusze z drogówki zatrzymali renault, gdy auto było na osiedlu Sielanka. Zbadali kierującą alkomatem. 34-latka miała w organizmie ponad 2,5 promila alkoholu. Na dodatek przewoziła 8-letniego syna.
- Chłopiec trafił pod opiekę ojca. Kobieta usłyszy zarzuty, jak wytrzeźwieje - mówi Kamil Kubica, rzecznik policji w Tarnowskich Górach. - Z pewnością będzie to zarzut z artykułu 178 Kodeksu karnego, czyli za prowadzenie auta po pijanemu. Ale niewykluczone, że odpowie także za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, zależy to od oceny prokuratora. Sąd może też orzec przepadek samochodu.
Policja dziękuje za pomoc świadkowi zdarzenia. "Dzięki przekazanym informacjom, stróże prawa w porę zatrzymali nietrzeźwą kierującą, która mogła doprowadzić do kolejnej tragedii na drodze" - czytamy w policyjnym komunikacie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja