Kierowca wypadł na łuku z drogi, przeciął chodnik, uderzył w metalową bramę, która rozpadła się na części, po czym wjechał na podwórze przychodni zdrowia. Wszystko działo się w Jaworznie (województwo śląskie), tuż za plecami kobiety z parasolem, która stała na chodniku. - Czwarty raz w ciągu pięciu lat kierowca wypada z drogi i wjeżdża nam w bramę - opowiada właścicielka przychodni. Policja podkreśla: mogło dojść do tragedii.
Do zdarzenia doszło 17 września po 8 rano w Jaworznie na ulicy Jaworznickiej w pobliżu, a potem na terenie przychodni zdrowia. Jak widzimy na nagraniu z monitoringu placówki, samochód wypada z drogi, przecina chodnik i kosi po kolei oba przęsła bramy. Ostatecznie zatrzymuje się na podwórzu przychodni.
- W samochodzie wystrzeliła opona, auto było do kasacji, zostało zabrane na lawecie - mówi pani Monika, właścicielka przychodni.
Kilka sekund grozy
Na nagraniu widać, jak samochód traci koło. Części bramy rozsypują się na podwórze, które na szczęście było puste. W tym samym czasie Jaworznicką w przeciwnym kierunku przejeżdża samochód dostawczy, a na chodniku tuż przy bramie stoi piesza.
Wszystko zdarzyło się w ciągu kilku sekund. Przebywająca na chodniku kobieta z parasolem nie zdążyła się ruszyć. Na filmie widać, że obraca się dopiero, gdy samochód zniknął z kadru na podwórzu przychodni.
Poprzednim razem w bramę wjechał kurier i zbiegł
- Kierowca zachował się porządnie, przyszedł, zapytał, kto jest właścicielem posesji, przyznał się do wszystkiego i zapewnił, że pokryje straty. Nie to, co za poprzednim razem - mówi pani Monika. Poprzednim razem, około czterech miesięcy temu - jak opowiada - w słup bramy wjechał kurier i po kolizji odjechał bez słowa. Właścicielka przychodni musiała go szukać po rejestracji, zapisanej dzięki nagraniu monitoringu, i walczyć o odszkodowanie.
Zdarzenie z kurierem nie było pierwszym tego typu przypadkiem. - W sumie do podobnej sytuacji doszło już cztery razy w ciągu ostatnich pięciu lat - podkreśla właścicielka przychodni.
Kierowcy nie radzą sobie z ostrym łukiem drogi
Cała ulica Jaworznicka, co widać na mapach, ma kształt łuku. Na wysokości przychodni łuk robi się jeszcze ostrzejszy. Według obserwacji pani Moniki, kierowcy nie dostosowują prędkości do obowiązujących tam ograniczeń i dlatego ma ciągle zniszczoną bramę.
- W tamtym miejscu obowiązuje 50 kilometrów na godzinę. Ale czasami 50 to za dużo, a nawet 40 czy 30. Trzeba pamiętać o dostosowaniu prędkości do warunków pogodowych - mówi Michał Nowak, rzecznik policji w Jaworznie, który widział nagranie z 17 września. Tego dnia w mieście padał deszcz i nawierzchnia była śliska.
Policja: mogło dojść do tragedii
- Policja już zajmuje się tą sprawą. Kierowca nie tylko zniszczył bramę, ale stworzył zagrożenie dla innych użytkowników drogi, dla jadącego ulicą kierowcy auta dostawczego i dla pieszej na chodniku. Tam mogło dojść do tragedii - dodaje rzecznik.
Równocześnie apeluje o ostrożność i przypomina, że na skrzyżowaniu Jaworznickiej z Polną, czyli tuż przy przychodni, pojawiają się systematyczne patrole drogówki i ujawniają tam przekroczenia prędkości.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Pro-Familia-Med