Ola: zamykali nas w łazience, w garażu, na balkonie, w klatce dla psa. Patrycja: za włosy szarpała. Biła gumowymi linijkami, kapciem, uderzała nas o ścianę. Olek: skleiła mi ręce i nogi, kazała leżeć w wannie. A później, jak wróciła, przyłożyła mi nóż do brody i ją rozcięła. Adam: wzięła mnie, moją głowę i o poręcz uderzyła moją głową. Miałem ucho rozcięte. Powiedziała mi, że mam w szkole powiedzieć, że się uderzyłem o biurko.
Sąd Rejonowy w Rybniku skazał małżeństwo Agnieszkę i Grzegorza N. za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad dziećmi w rodzinie zastępczej. Chodzi o artykuł 207 paragraf 1 Kodeksu karnego.
Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Kodeks Karny art. 207 § 1
Grozi za to nawet pięć lat pozbawienia wolności. Ale N. nie pójdą do więzienia. Dostali wyroki w zawieszeniu: ona rok, on siedem miesięcy.
Ponadto mają zapłacić grzywnę: ona trzy tysiące złotych, on - 2,4 tys.
Sąd orzekł wobec nich także zakaz pełnienia funkcji rodziny zastępczej. N. bowiem mieli krzywdzić czwórkę dzieci, które zostały im powierzone do pieczy zastępczej. Było to rodzeństwo, w kolejności od najstarszego: Adam, Patrycja, Ola i Olek (bliźniacy).
Dzisiaj Adam i Patrycja są już pełnoletni, ale na początku przestępstwa mieli siedem i sześć lat, a ich młodsze rodzeństwo po trzy lata.
Według ustaleń śledztwa, znęcanie trwało od 2008 do 2012 roku.
Po pięciu latach N. będą mogli znowu starać się o założenie rodziny zastępczej. Sądowy zakaz nie jest dożywotni, wynosi właśnie te pięć lat.
Wyrok nie jest prawomocny. Dowiedzieliśmy się w sądzie, że cztery osoby złożyły wnioski o pisemne uzasadnienie wyroku, co może oznaczać zapowiedź apelacji.
Nowa mama
Sprawa wyszła na jaw dzięki Gabrieli i Adamowi Kamińskim, którzy adoptowali Patrycję i bliźniaków, a Adama wzięli do rodziny zastępczej.
- Był taki moment, że Patrycja zaczęła robić się taka buńczuczna. Wyczułam od niej zapach papierosów. Ona wtedy - co mnie zaszokowało - powiedziała: to możesz teraz mnie uderzyć, teraz możesz mnie zbić - opowiada Gabriela Kamińska. Jak mówi, Patrycja poprosiła ją o rozmowę. - Poszłam do niej do pokoju. Pamiętam, że leżałyśmy i ona mi mówi: wiesz mamo, bo ja byłam bita w rodzinie zastępczej. Zaczęła bardzo płakać. Powiedziała, że nikomu tego nie mówiła, że jest jej wstyd, że była bardzo źle traktowana - wspomina kobieta. Skonfrontowała relację Patrycji z opowieściami Oli i Olka. - Pamiętam, że Ola zaczęła mówić drastyczne rzeczy, które dla mnie były szokujące - przyznaje. - Zamykali nas w łazience, mnie raz zamknęli w garażu, Olka i Patrycję na balkonie. Niekiedy po szkole byliśmy zamykani w klatce dla psa. Bili nas. Ta pani [pani Agnieszka, matka zastępcza - red.] najczęściej, no i ten pan - relacjonuje reporterce "Uwagi TVN" 13-letnia Ola. - Za włosy nas szarpała. Biła nas takimi gumowymi linijkami albo kapciem, albo uderzała nas o ścianę. Była taka sytuacja, że klęczałam na klatce schodowej z rękoma podniesionymi do góry. Trzymałam ważący kilka kilo nawóz do kwiatów. Trzymałam go z pół dnia, może nawet więcej - dodaje 16-letnia Patrycja. (http://www.tvn24.pl)
- Był taki moment, że Patrycja zaczęła robić się taka buńczuczna. Wyczułam od niej zapach papierosów. Ona wtedy - co mnie zaszokowało - powiedziała: to możesz teraz mnie uderzyć, teraz możesz mnie zbić - opowiada Gabriela Kamińska. Jak mówi, Patrycja poprosiła ją o rozmowę. - Poszłam do niej do pokoju. Pamiętam, że leżałyśmy i ona mi mówi: wiesz mamo, bo ja byłam bita w rodzinie zastępczej. Zaczęła bardzo płakać. Powiedziała, że nikomu tego nie mówiła, że jest jej wstyd, że była bardzo źle traktowana - wspomina kobieta. Skonfrontowała relację Patrycji z opowieściami Oli i Olka. - Pamiętam, że Ola zaczęła mówić drastyczne rzeczy, które dla mnie były szokujące - przyznaje. - Zamykali nas w łazience, mnie raz zamknęli w garażu, Olka i Patrycję na balkonie. Niekiedy po szkole byliśmy zamykani w klatce dla psa. Bili nas. Ta pani [pani Agnieszka, matka zastępcza - red.] najczęściej, no i ten pan - relacjonuje reporterce "Uwagi TVN" 13-letnia Ola. - Za włosy nas szarpała. Biła nas takimi gumowymi linijkami albo kapciem, albo uderzała nas o ścianę. Była taka sytuacja, że klęczałam na klatce schodowej z rękoma podniesionymi do góry. Trzymałam ważący kilka kilo nawóz do kwiatów. Trzymałam go z pół dnia, może nawet więcej - dodaje 16-letnia Patrycja. (http://www.tvn24.pl)
- Był taki moment, że Patrycja zaczęła robić się taka buńczuczna. Wyczułam od niej zapach papierosów. Ona wtedy - co mnie zaszokowało - powiedziała: to możesz teraz mnie uderzyć, teraz możesz mnie zbić - opowiadała Gabriela Kamińska.
Jak mówi, Patrycja poprosiła ją o rozmowę. - Poszłam do niej do pokoju. Pamiętam, że leżałyśmy i ona mi mówi: wiesz mamo, bo ja byłam bita w rodzinie zastępczej. Zaczęła bardzo płakać. Powiedziała, że nikomu tego nie mówiła, że jest jej wstyd, że była bardzo źle traktowana - wspominała kobieta.
Skonfrontowała relację Patrycji z opowieściami Oli i Olka. - Pamiętam, że Ola zaczęła mówić drastyczne rzeczy, które dla mnie były szokujące - przyznała pani Gabriela.
Relacje dzieci
- Zamykali nas w łazience, mnie raz zamknęli w garażu, Olka i Patrycję na balkonie. Niekiedy po szkole byliśmy zamykani w klatce dla psa. Bili nas. Ta pani [pani Agnieszka, matka zastępcza - red.] najczęściej, no i ten pan - relacjonowała reporterce "Uwagi!" 13-letnia Ola.
- Za włosy nas szarpała. Biła nas takimi gumowymi linijkami albo kapciem, albo uderzała nas o ścianę. Była taka sytuacja, że klęczałam na klatce schodowej z rękoma podniesionymi do góry. Trzymałam ważący kilka kilo nawóz do kwiatów. Trzymałam go z pół dnia, może nawet więcej - dodała 16-letnia Patrycja.
Powiedziała, że rodzeństwo robiło wszystko, czego chciała matka zastępcza. - Przynosiliśmy jej kapcie, sprzątaliśmy za nią. Wszystko. Tak jakbyśmy byli poddanymi – mówi Patrycja. - Pani Agnieszka często się denerwowała, jak ktoś jej patrzył w oczy, bo mówiła, że my na to nie zasługujemy, żeby jej w oczy patrzeć, tylko mamy patrzeć na ziemię - opowiadała.
Według relacji 16-latki, kobieta wyłączała im wodę w łazience. - Tydzień wody nie mieliśmy, czasami nawet dłużej - mówi. - Była sytuacja, gdzie toaleta się zapchała, bo nie przyszła [matka zastępcza - red.]. Musiałam tę toaletę ręką przepchać – dodała.
- Pani Agnieszka skleiła mi ręce i nogi i kazała leżeć w wannie. A później, jak wróciła, przyłożyła mi nóż do brody i ją rozcięła. Kazała mi wyjść. I zszedłem z tym nożem przyłożonym do brody na pierwsze piętro - opowiadał reporterce 13-letni Olek. Przyznał, że bał się, że kobieta "coś mu zrobi nożem".
- Wzięła mnie, moją głowę i o poręcz uderzyła moją głową. Miałem ucho rozcięte. Powiedziała mi, że mam w szkole powiedzieć, że się uderzyłem o biurko - relacjonował 17-letni Adam.
Przyznaje, że "cały czas chodzili głodni". - Czasami coś robiliśmy, to były takie kary, że nie dostawaliśmy kolacji albo obiadu - mówił.
Kwalifikacje
- Nie potrafię tego zrozumieć. Naprawdę. Co nimi mogło kierować, żeby bezbronnym dzieciom robić takie rzeczy? Krzywda, która im się stała, jest nie do pomyślenia dla dorosłego człowieka - mówił reporterce "Uwagi!" Adam Kamiński, obecny ojciec adopcyjny dzieci.
Przyznał, że nie potrafi sobie nawet tego wyobrazić, "co Olek czuł, jak został związany, rzucony do wanny, miał zaklejoną twarz". - Opowiadał mi: Tato, ja się nie mogłem nawet obrócić. Leżał w ciemnej wannie, w zamkniętej łazience kupę godzin - dodał Kamiński.
Agnieszka N. nie zgodziła się na rozmowę z "Uwagą!" TVN.
Arkadiusz Andrzejewski, dyrektor ośrodka Rodzinnej Pieczy Zastępczej w Rybniku, przyznał reporterce, że nikt nie przypuszczał, że w tej rodzinie może dojść do jakiejkolwiek nieprawidłowości. - Kiedy rozmawiam dzisiaj z psychologami, którzy przeprowadzali diagnozę na ten temat, mówią mi, że są pewne zaburzenia, które absolutnie nie wyjdą na etapie procedury kwalifikacyjnej - powiedział.
N. byli rodziną zawodową. To znaczy, że to była ich praca, za którą otrzymywali pensję z budżetu miasta. Ale oznacza to również, że powinni cały czas podnosić swoje kwalifikacje, brać udział w szkoleniach, organizowanych przez gminę.
Autor: mag / Źródło: UWAGA TVN, TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN