Żadna kamera go nie obejmowała. Leżał na chodniku, nie oddychał, gdy podeszli policjanci

Mariusz Brzezina i Krzysztof Mularczyk uratowali życie 21-latkowi
Mariusz Brzezina i Krzysztof Mularczyk uratowali życie 21-latkowi
Źródło: TVN 24 Katowice

Centrum miasta, ale tego miejsca nie obejmuje kamera monitoringu. Noc. Dwaj policjanci znajdują na chodniku leżącego mężczyznę. Nie wiadomo, jak długo tu jest, czy ktoś wcześniej go mijał. Sprawdzają - nie oddycha. Przystępują do resuscytacji. Zanim przyjedzie karetka, mężczyzna odzyskuje przytomność i mówi, co się stało.

O pierwszej w nocy z wtorku na środę rybniccy policjanci Mariusz Brzezina i Krzysztof Mularczyk, patrolując miasto radiowozem, zauważyli człowieka leżącego na chodniku.

To Plac Wolności w Rybniku, który nazywany jest miastem kamer. Obraz śledzą dzień i noc strażnicy miejscy.

Ale miejsce, gdzie leży ten człowiek, przesłania kamerze róg budynku.

- Ludzie myślą, że jak ktoś leży na chodniku, to się napił i przewrócił - mówi Damian Sokołowski z zespołu prasowego śląskiej policji.

I często mijają człowieka, co rybnicka straż miejska pokazywała na nagraniach z monitoringu z innych ulic w mieście.

Odzyskuje oddech i znów traci

Brzezina i Mularczyk, z czteroletnim stażem z policji, wysiadają z radiowozu. Jak każdy funkcjonariusz są przeszkoleni w udzielaniu pierwszej pomocy. I jak każdy ryzykują, że człowiek, któremu pomagają, jest na coś chory i może ich zarazić.

Nie wyczuwają alkoholu od leżącego mężczyzny. Sprawdzają - nie oddycha. Wzywają pogotowie i przystępują do resuscytacji.

Mężczyzna odzyskuje oddech, ale znów traci. Gdy po około dziesięciu minutach przyjeżdża karetka, odzyskuje przytomność. Okazuje się, że ma 21 lat i cierpi na padaczkę. Wracał do domu w innej dzielnicy, był w drodze na przystanek autobusowy i dalej nie pamięta, co się stało. Prawdopodobnie miał atak.

- Cały czas jest w szpitalu - mówi Sokołowski. - Policjanci prawdopodobnie uratowali mu życie - dodaje.

Autor: mag/ec / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: