Kobieta poprosiła policjantów o asystę, bo mąż nie pozwalał jej się wyprowadzić. Przyjechali, pomogli, interwencja przebiegła w spokoju. Ale po kilkunastu minutach kobieta znów zadzwoniła na komisariat, że mąż dobija się z nożem do jej nowego mieszkania. Policjanci do niej pojechali, męża kobiety jednak już tam nie było. Spotkali go dopiero po godzinie, gdy podpalił stare mieszkanie i wyszedł do nich z nożem. Padł strzał.
Trzy interwencje w ciągu jednej godziny w tej samej rodzinie - do takiej sytuacji doszło w środę po godzinie 18 w Rudzie Śląskiej.
- Kobieta poprosiła o asystę policjantów. Wyprowadzała się z mieszkania przy ulicy Czarnoleśnej od swojego męża. Chciała zabrać rzeczy - mówi Olaf Burakiewicz z zespołu prasowego śląskiej policji.
Policjanci udzielili asysty i - jak zapewnia Burakiewicz - ta interwencja przebiegła w spokoju. Trwała kilkanaście minut.
Ale po kolejnych kilkunastu minutach kobieta znowu zadzwoniła na policję.
"Podpalił mieszkanie"
- Poinformowała, że jej mąż z nożem w ręku dobija się do mieszkania, do którego ona się wyprowadziła - kontynuuje Burakiewicz.
Jak dodaje, policjanci "niezwłocznie udali się na miejsce", ale mąż - 47-letni mężczyzna zdążył stamtąd odejść przed ich przybyciem.
Po 19 odebrali telefon od tej samej kobiety po raz trzeci. - Powiedziała, że jej mąż poinformował ją, że podpalił mieszkanie, w którym oni wcześniej razem mieszkali - mówi Burakiewicz.
Dym, nóż i strzał
Policjanci ponownie pojechali na Czarnoleśną, wzywając również straż pożarną. Okazało się, że 47-latek nie rzucał słów na wiatr. Z otwartego mieszkania wydobywał się dym. W środku nikogo nie było.
Strażacy zabrali się za gaszenie pożaru. Policjanci stali na klatce schodowej.
Burakiewicz: - W pewnym momencie 47-latek pojawił się na klatce, miał w ręce nóż i ruszył na policjantów, atakował ich. Wzywali go, aby się zatrzymał, odłożył nóż. Niestety, nie reagował. Policjantka oddała strzał ze swojej broni służbowej w kierunku mężczyzny, został postrzelony w łydkę.
47-latek trafił do szpitala, gdzie został opatrzony. Ponieważ nadal był pobudzony i agresywny, lekarz zdecydował o przewiezieniu go do szpitala psychiatrycznego na obserwację, w którym jest pilnowany przez policjantów.
Mężczyźnie pobrano krew do badań pod kątem zawartości alkoholu i środków psychotropowych.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice