Policjanci z żywieckiej drogówki wynieśli trójkę dzieci z płonącego domu. Pomogli też wyjść z budynku pozostałym domownikom. Funkcjonariusze i właściciel posesji z objawami zatrucia trafili do szpitala.
Do pożaru doszło w Milówce przy ul. Jana Kazimierza. Jeden z tamtejszych domów stanął w płomieniach wczoraj, około godz. 16. Zauważył to patrol żywieckiej drogówki.
- Po przybyciu na miejsce, okazało się, że w płomieniach jest całe poddasze budynku mieszkalnego - relacjonuje dowódca akcji gaśniczej, Marek Wojciuch.
Ewakuowali całą rodzinę
Policjanci, którzy jako pierwsi byli na miejscu pożaru, rozpoczęli ewakuację. - Po wejściu do płonącego budynku mundurowi wynieśli z jednego z pomieszczeń, do którego wdzierał się dym, przebywające tam dzieci w wieku 5,7 i 9 lat oraz wyprowadzili 11-letnią dziewczynkę, a także ewakuowali rodziców dzieci i ich dziadków - czytamy na stronie internetowej żywieckiej policji.
Akcję ratowniczą kontynuowali strażacy.
Trafili do szpitala
- Po dogaszeniu pożaru okazało się, że poszkodowany został właściciel posesji, który przed przyjazdem pogotowia ratunkowego był opatrywany przez naszych ratowników - mówi Marek Wojciuch.
Mężczyzna trafił do szpitala z objawami zatrucia. Podobnie policjanci, którzy uratowali rodzinę z pożaru.
Spaleniu uległy pomieszczenia mieszkalne na poddaszu budynku. W Ochotniczej Straży Pożarnej w Milówce będzie dzisiaj prowadzona zbiórka dla osób, które zostały poszkodowane w tym pożarze.
Wczoraj około godz. 16 w Milówce przy ul. Jana Kazimierza doszło do pożaru domu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: OSP Milówka | Mikołaj Wojciuch