Mieczysław Bieniek, podróżnik i były górnik KWK Wieczorek, w rowerową podróż po Rosji wybrał się jako gość tamtejszego Komitetu Olimpijskiego. Roczną wizę dostał po tym, jak napisał do Władimira Putina - pisze "Dziennik Zachodni".
Mieczysław Bieniek, podróżnik znany jako "Hajer", był w Rosji przez kilka miesięcy. Na dalekiej północy, w Murmańsku, nad Morzem Beringa, w Moskwie, Petersburgu, aż wreszcie wpadł na kilka dni do Soczi.
Śnieg trzymali w jaskiniach
- To był jeden wielki plac budowy. Na Krasnej Polanie, gdzie rozgrywane będą skoki i konkurencje alpejskie, pracowały dziesiątki koparek - wspomina Bieniek w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim". Jak dodaje, widział gigantyczne skalne jaskinie, w których gospodarze olimpiady zgromadzili zapasy śniegu.
- Zebrali go jeszcze zeszłej zimy i teraz starczy jedno naciśnięcie guzika, by taśmociągiem dostarczyć śnieg na stoki - opowiada.
Zaskakująca odpowiedź na list
Jak Bieniek trafił do Rosji? - Wziąłem kartkę i napisałem do Władimira Putina. Minęło półtora miesiąca i przyszło pismo, że mam załatwioną roczną wizę na zaproszenie Komitetu Olimpijskiego Rosji. Z takim pismem w kieszeni podróż stała się łatwiejsza. Skonsternowani milicjanci woleli nawet nie pytać o to, jakim cudem emerytowany górnik dostał takie papiery - relacjonuje.
Całą wyprawę Bieniek opisał w książce "Hajer jedzie do Soczi" wydawnictwa Annapurna, która trafiła do sprzedaży w czwartek, 6 lutego.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: pw/par / Źródło: Dziennik Zachodni