Przebrali się za policjantów, uprowadzili żonę biznesmena, żądali 5 milionów. Zatrzymani

Dla okupu uprowadzili żonę biznesmena
Dla okupu uprowadzili żonę biznesmena
Źródło: śląska policja

Kobieta została zatrzymana do kontroli drogowej. Jak się okazało, przez fałszywych policjantów. Przebierańcy uprowadzili ją i zażądali gigantycznego okupu od jej męża. Nad sprawą pracowało dwustu policjantów. Najpierw zapłacili za kobietę, by ją uwolnić, teraz złapali porywaczy.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek 13 listopada na terenie Śląska. Według informacji przekazanej przez Prokuraturę Krajową - w Bielsku Białej. 43-letnia kobieta z tego miasta została zatrzymana do kontroli drogowej przez trzy zamaskowane osoby, przebrane w policyjne mundury. Obezwładnili kobietę, a następnie przewieźli do jednego z domów w Bielsku.

Jeszcze tego samego dnia porywacze wysłali do rodziny ofiary wiadomość z żądaniem okupu.

- Chodzi o żonę biznesmena. To było bardzo poważne uprowadzenie i rekordowa kwota okupu. Policjanci ustalili i zatrzymali sprawców. Kobieta cała i zdrowa wróciła do domu - powiedział PAP policjant znający sprawę.

Wg informacji radia RMF chodziło o 1,2 mln euro. Stacja podaje również, że porwana to partnerka prezesa giełdowej spółki ze Śląska.

Dwustu policjantów

Policjanci z Centralnego Biura Śledczego Policji i Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach natychmiast rozpoczęli działania, by uwolnić kobietę i zatrzymać sprawców. Utworzona została specjalna grupa dowodzona przez CBŚP, składająca się z najbardziej doświadczonych policjantów, specjalizujących się w takich sprawach.

Oprócz policjantów z CBŚP i KWP w Katowicach, w akcji brali udział także policjanci z Komendy Głównej Policji, Komend Wojewódzkich Policji z Opola, z Krakowa, z Kielc, z Wrocławia, z Radomia oraz funkcjonariusze straży granicznej. Od początku w sprawę zaangażowani byli prokuratorzy ze Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

W sumie około dwustu policjantów.

Priorytet: powrót do domu

Priorytetem śledczych był powrót kobiety do domu. Była przetrzymywana przez cztery dni. W tym terminie członkowie bliskiej rodziny uprowadzonej 43-latki przekazali porywaczom żądaną kwotę i kobieta została uwolniona.

Policjanci natomiast ukierunkowali działania na zatrzymanie sprawców.

Szybko okazało się, że związek z porwaniem mieli dwaj mieszkańcy województwa śląskiego w wieku 36 i 52 lat. Obaj zostali zatrzymani przy wsparciu śląskich antyterrorystów. Za trzecim z porywaczy został wydany list gończy.

W poniedziałek w Ustroniu został zatrzymany ostatni podejrzany, 43-latek również pochodzący ze Śląska.

Jak podaje RMF, to szef gangu porywaczy. Podczas zatrzymania miał staranować radiowóz.

Prokuratura krajowa ujawnia, że wszyscy sprawcy, Grzegorz P, Janusz C. i Sławomir G. byli wcześniej znani policji z innych przestępstw, takich jak pobicia, rozboje, obrót narkotykami.

Tysiąc śladów

Podczas przeszukań mieszkań zatrzymanych oraz wynajętego domu, w którym, jak się okazało, przetrzymywana była kobieta, policjanci znaleźli hełmy, kominiarki oraz odzież imitującą policyjny mundur, a także telefony, z których korzystali zatrzymani.

W garażu na terenie posesji znajdował się samochód, którym - jak wynika z przeprowadzonych analiz - przewożona była porwana. Policjanci odzyskali również część pieniędzy z okupu, które ukrywał 43-latek.Cała trójka została już tymczasowo aresztowana. Za bezprawne pozbawienie wolności grozić im może kara nawet 15 lat więzienia. Śledztwo prowadzą policjanci z katowickiego oddziału Centralnego Biura Śledczego Policji pod nadzorem Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

Polscy śledczy współpracowali także z policjantami z Czech i Słowacji.

- Zatrzymanie porywaczy było niezwykle profesjonalną akcją grupy niemal 200 policjantów. Efekt tej pracy to ponad 1000 zabezpieczonych śladów - powiedział na dzisiejszej konferencji prasowej nadinsp. Jarosław Szymczyk, Komendant Główny Policji.

Autor: mag/mś / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: