- Dyrektor kopalni Makoszowy poinformował protestujących górników, że jeśli nie wyjadą na powierzchnię, to zostaną zwolnieni - twierdzi przedstawiciel górników kopalni Makoszowy. Właściciel kopalni kategorycznie zaprzecza groźbom. W sprzecznych relacjach z kopalni zgadza się tylko jedno: dyrektor zjechał na dół. Po co?
- Pani premier nigdy u nas nie była - żalił się w czwartek przed południem w TVN 24 Michał Frołow, przedstawiciel górników protestujących w kopalni Makoszowy w Zabrzu. Na dole, 800 m pod ziemią według informacji Frołowa było ich wtedy 12, a do południa liczba zwiększyła się do 22 .
Frołow żalił się także, że nie odwiedzili ich przedstawiciele ministerstwa energii.
- Ministerstwo dostało listę nazwisk protestujących górników - około godz. 14 powiedział nam w rozmowie telefonicznej Frołow.
Miał o tym poinformować dyrektor ds. pracowniczych kopalni, który zjechał do protestujących górników. I pogrozić im, że zostaną zwolnieni, jeśli nie przerwą protestu.
"Żadnych gróźb"
- Dyrektor faktycznie zjechał, ale nie było żadnych gróźb. Apelował, przekonywał, żeby górnicy sami się zwolnili i przechodzili do innych kopalń. Lista protestujących została sporządzona, bo zawsze musi być w takiej sytuacji ze względów bezpieczeństwa - powiedział tvn24.pl Witold Jajszczok, rzecznik Spółki Restrukturyzacji Kopalń, do której należy KWK Makoszowy.
To jedyna rzecz, która zgadza się w relacjach spod ziemi.
Z informacji od związkowców wynika, że na dole jest około 35 górników, a na górze pod kopalnią - 200. Po wizycie dyrektora protest miał się bowiem rozszerzyć, do górników na dole dołączyli ci z cechowni.
- O 14.30 na dole było 8 górników, na powierzchni nikogo - powiedział nam z kolei Jajszczok.
Celem protestu jest obrona kopalni, która z końcem tego roku ma przestać wydobywać węgiel.
SRK zapewnia, że każdy górnik otrzyma ofertę pracy. Ale górnicy twierdzą, że kopalnia przynosi zysk i chcą na niej zostać. Deklarują, że będzie ich pod ziemią jeszcze więcej.
- Tak długo, jak będzie tego wymagała sytuacja - powiedział TVN 24 Frołow. - Oczekujemy przede wszystkim rozmowy - dodał.
Protest rozleje się na ulice miast
Jak mówi Andrzej Chwiluk, przedstawiciel Związku Zawodowego Górników w Polsce w kopalni Makoszowy protest jest spontaniczny i jest oddolną inicjatywą, a także świadectwem determinacji górników. Jego zdaniem "kropką nad i", która przesądziła o rozpoczęciu protestu, było niepowodzenie środowej wizyty związkowców z kopalni Makoszowy w Sejmie.
Przedstawiciele strony społecznej wystąpili m.in. na konferencji prasowej zorganizowanej przez posłów Platformy Obywatelskiej, domagając się podjęcia rozmów na temat utrzymania kopalni i przekonując, że może ona rentownie pracować i pozyskać inwestora.
Według Chwiluka, głównym obecnie postulatem jest to, by kopalnia nie zakończyła wydobycia z końcem tego roku, ale by po 1 stycznia mogła nadal działać i znaleźć rozwiązanie na dalsze funkcjonowanie.
Pracownicy kopalni nie wykluczają też innych form protestu, m.in. manifestacji w Zabrzu i innych miastach.
Dostali oferty innej pracy
Wygaszenie wydobycia w kopalni Makoszowy z końcem tego roku wynika z listopadowej decyzji Komisji Europejskiej, która notyfikowała pomoc publiczną na restrukturyzację polskiego górnictwa. Zgodnie z tą decyzją, przynosząca dotąd straty kopalnia Makoszowy tylko do końca tego roku może korzystać z budżetowych dopłat do strat produkcyjnych. Aby dalej działać, musiałaby uzyskać rentowność.
Związkowcy przekonują, że zakład zrealizował plan naprawczy i wychodzi na prostą. Zaprzeczają temu przedstawiciele SRK, zapewniając jednocześnie, że każdy pracownik Makoszów otrzyma ofertę pracy w innej kopalni.
W czwartek Spółka Restrukturyzacji Kopalń rozpoczęła akcję wysyłania listów z informacjami o ofertach pracy przygotowanych dla pracowników kopalni Makoszowy. Oferta trafi bezpośrednio do rąk każdego pracownika.
- Przesyłka imienna, adresowana oddzielnie dla każdego pracownika KWK Makoszowy zawiera list przewodni i komplet informacji dotyczących możliwości zapoznania się z ofertami miejsc pracy przygotowanymi przez Polską Grupę Górniczą, Jastrzębską Spółkę Węglową oraz Spółkę Restrukturyzacji Kopalń - poinformował rzecznik SRK Witold Jajszczok.
W przesyłce jest także wzór oświadczenia o zainteresowaniu konkretną ofertą pracy i koperta zwrotna, w której wypełnione i podpisane oświadczenie można odesłać na adres SRK.
Spółka informuje pracowników kopalni m.in., że zainteresowani pracą w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej oraz należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Knurów-Szczygłowice otrzymają umowę o pracę na czas nieokreślony od 1 stycznia 2017 r. na stanowisku zgodnym z posiadanymi uprawnieniami i kwalifikacjami, wynagrodzenie zgodne z obowiązującymi regulaminami porozumieniami płacowymi oraz świadczenia socjalne zgodne z regulaminem Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Podane są też numery telefonów do kopalń PGG oraz kopalni Knurów-Szczygłowice.
- Chcemy dotrzeć z tą informacją bezpośrednio do wszystkich pracowników. To ważne, by w tym okresie przedświątecznym byli pewni, że ich przyszłość jest zabezpieczona, że mają pracę zagwarantowaną i dowolność wyboru, w której kopalni chcą pracować - powiedział prezes SRK Marek Tokarz.
Ponad 400 górników chce przejść na inne kopalnie
W czwartek od rana w zabrzańskiej kopalni kolportowany jest także branżowy tygodnik „Trybuna Górnicza”, zawierający specjalnie przygotowaną, obszerną broszurę informacyjną, w której zainteresowani pracownicy kopalni znajdą odpowiedź na większość pytań dotyczących wyboru nowych miejsc pracy.
Szczegółowe informacje opublikowane są również na stronie internetowej Spółki Restrukturyzacji Kopalń.
Według danych SRK, do środy deklaracje przejścia do kopalń PGG i JSW złożyły 323 osoby z Makoszów, a do punktów informacyjnych utworzonych przez spółki zgłaszają się kolejni górnicy. W ciągu dwóch dni w samej PGG złożono 138 podań.
- Przed punktem w ruchu Bielszowice kopalni Ruda w pewnej chwili nawet ustawiła się kolejka. Wiele osób też dzwoni, pytając o możliwość zatrudnienia. Zainteresowanie jest bardzo duże, zwłaszcza pracą właśnie w tym ruchu. Bez wątpienia to efekt małej odległości tej kopalni od Makoszów - powiedział rzecznik PGG Tomasz Głogowski.
PGG przygotowała dla górników z Makoszów 1748 miejsc pracy, a JSW zaoferowała 423 miejsca pracy w kopalni Knurów-Szczygłowice. W środę - według spółki - w punktach informacyjnych JSW w ruchu Knurów i Szczygłowice deklaracje podjęcia pracy w tej kopalni złożyło 120 pracowników dołowych i 30 pracowników dozoru z kopalni Makoszowy. Natomiast SRK zagwarantowała 120 miejsc dla pracowników administracji oraz 317 miejsc na innych stanowiskach.
Pozostali boją się o przyszłość
Mimo tych zapewnień - według Chwiluka - górnicy z kopalni Makoszowy są zdezorientowani i niepewni o przyszłość. Jak mówił, formalnie - aby zatrudnić się w innej kopalni - pracownicy Makoszów muszą zwolnić się ze swojego zakładu, bez gwarancji, że faktycznie otrzymają pracę gdzie indziej. Kluczowe jest jednak - podkreślił związkowiec - to, że przeważająca większość pracowników wierzy w przyszłość kopalni i chciałaby nadal w niej pracować.
Jak poinformował w czwartek w Sejmie minister energii Krzysztof Tchórzewski, górnicy kopalni Makoszowy mogą przechodzić do pracy w innych grupach górniczych całymi brygadami. Zapewnił, że praca będzie dla całej załogi, a pensje górników nie będą mniejsze.
Według ministra wielu górników z likwidowanej kopalni Makoszowy już zgłasza się do konkretnych kopalń w sprawie zatrudnienia. Jak mówił, załoga kopalni Makoszowy liczy 1346 osób, tymczasem jest zgłoszonych 2608 ofert pracy - w PGG - 1748, JSW - 423, w SRK - 317. Do tego dochodzi 120 miejsc pracy dla pracowników administracji.
W środę PO wezwała rząd do przedstawienia informacji o planowanej likwidacji kopalń i miejsc pracy na Śląsku, wskazując na przykład kopalń Krupiński i Makoszowy. Również górnicy z należącej do JSW kopalni Krupiński w Suszcu planują protesty - według nieoficjalnych zapowiedzi w czwartek mogą blokować drogę wojewódzką w Suszcu. Krupiński ma trafić do SRK w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Bartosz Rejmoniak