Kobieta zniknęła 11 stycznia. Następnego dnia miała odwiedzić dzieci w domu dziecka i nie pojawiła się. Znaleziono ją 31 stycznia w obcym mieszkaniu w innym mieście. Była martwa, w szafie. Podejrzany o zabójstwo został zatrzymany po kolejnych trzech tygodniach w innym województwie.
Śledczy od 31 stycznia poszukiwali mężczyzny, który wynajmował mieszkanie w Chorzowie. To w tym mieszkaniu znaleziono zwłoki 31-letniej Anity K.
Katarzyna Małecka-Kowalczyk, prokurator rejonowy z Chorzowa - jak mówi - nie zaprzecza, że zatrzymany 19 lutego 31-latek to właśnie najemca tego mieszkania. Został mu postawiony zarzut zabójstwa i znieważenia zwłok Anity K.
- Na podstawie przeprowadzonego eksperymentu procesowego z podejrzanym i zeznań świadków przyjęliśmy, że to było zabójstwo. Kobieta została uduszona - mówi prokurator.
Miała odwiedzić dzieci
W piątek 11 stycznia Anita K. wyszła od rodziców, którzy widzieli ją wtedy ostatni raz. Tego dnia wieczorem zadzwoniła jeszcze z przystanku tramwajowego do swojej siostry, najprawdopodobniej wracała do swojego domu w Bytomiu.
Następnego dnia w sobotę miała ponownie przyjechać do rodziców i jechać z mamą do swoich dzieci do domu dziecka.
- O 15 w sobotę zadzwoniła do mnie z domu dziecka córka siostry. Pytała z płaczem, czemu mama nie przyjechała. Skontaktowałam się z rodzicami. Od 10 stycznia nie odbierała od nich telefonu - opowiadała nam siostra Anity.
To było niepokojące. Anicie ograniczono prawa rodzicielskie do trójki dzieci z powodu nadużywania alkoholu, ale starała się je odzyskać. Najstarsze ma 11 lat, najmłodsze - trzy. Zaczęła pracować, planowała remont mieszkania.
- Jak się umawiała, to zawsze była albo dzwoniła, czy pisała na Messengerze, że nie przyjdzie - mówi siostra. Tym razem nie pojawiła się ani nie uprzedziła o tym.
Powiadomiona o tym policja przyjęła za dzień zaginięcia Anity K. 11 stycznia. Ale jej siostra rozmawiała z koleżanką Anity, która twierdziła, że widziała kobietę jeszcze w sobotę o 9. - Siostra mówiła jej, że idzie do domu po prezenty dla dzieci, cieszyła się, że do nich jedzie. Ale chyba nigdy nie dotarła do swojego mieszkania, bo sąsiedzi jej nie widzieli - mówi siostra zamordowanej.
Nie byli rodziną
31 stycznia ciało Anity K. z Bytomia znaleziono w mieszkaniu w Chorzowie. Znajdowało się w szafie. Ze względu na niską temperaturę było zachowane w bardzo dobrym stanie, dlatego trudno było ustalić datę zgonu. Do tej pory się to nie udało.
Na ciele Anity były niewielkie obrażenia, ale nie wskazywały na mechanizm nastąpienia śmierci. Z tego powodu nikt nie był ścigany za zabójstwo. Policja od początku znała personalia właściciela i najemcy mieszkania i poszukiwała tego drugiego, ale nie mogła tego robić za pomocą listu gończego i publikować jego danych.
Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie podaje szczegółów, jak doszło do zabójstwa ani czy podejrzany się przyznaje.
31-latek tak jak Anita pochodzi z Bytomia. Został zatrzymany w Poznaniu. Nie był rodziną dla zamordowanej kobiety, prokuratura nie ujawnia, czy się wcześniej znali. Ostatni partner Anity, który nie jest ojcem jej dzieci, przebywa w więzieniu. Kobieta miała odwiedzić go tam 13 stycznia i też nie dotarła.
21 lutego podejrzany o jej zabójstwo został tymczasowo aresztowany. Grozi mu dożywocie.
Autor: mag/ec / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja