Sąd Okręgowy w Katowicach ujawnił treść listów, jakie ojciec Szymona z Będzina wysyłał do swojej matki z aresztu. Jarosław R. , który jest współoskarżony o zabójstwo syna. Instruował w nich, jak kobieta ma zeznawać: mów, że to ona była zła, a nie ja - pisał.
Rodzice niespełna dwuletniego Szymona wzajemnie obwiniają się za jego śmierć. Żadne z nich nie przyznało się do zabójstwa syna w lutym 2010 roku.
„Mów, że to ona była zła, a nie ja”
Sąd rozpoznawał dzisiaj wniosek obrońcy Beaty Ch., który domagał się pozbawienia matki Jarosława R. statusu oskarżycielki posiłkowej. Ma to związek z listami, które oskarżony wysłał matce z aresztu z pominięciem sądowej cenzury. Mec. Michał Ergietowski podkreślił, że oskarżony namawia w listach swoją matkę do mataczenia w sprawie. Na jego wniosek sąd odczytał pisma Jarosława R., znalezione w mieszkaniu jego matki.
Oskarżony pisał do Zenobii R. m.in., że nie zabił dziecka. Beatę Ch. nazywa „szmatą”, która „musi zgnić w więzieniu”. Oskarżony miał pretensje do swej matki, że dotychczas składała zeznania nie będące po jego myśli. Nakłaniał Zenobię R., by nie mówiła przed sądem, że był agresywny, kłótliwy i krzyczał na dzieci. Chciał, by babcia nastawiła dzieci przeciwko Beacie Ch. Instruował też matkę, by zeznała, że siostry Szymona pytają o niego, a nie o Beatę Ch. „Mów, że to ona była zła, a nie ja” – napisał. Prosił też, by wpłynęła na innych świadków.
Nakłanianie do składania fałszywych zeznań?
Mężczyzna przyznał przed sądem, że to on jest autorem listów znalezionych w domu matki. Oświadczył, że napisał w nich prawdę. Jego adwokat mec. Andrzej Herman nie chciał odnosić się do ich treści. Stwierdził tylko, że bycie obrońcą to często trudny obowiązek, który wiąże się z brakiem komfortu lub dyskomfortem.
Prokurator, Arkadiusz Jóźwiak powiedział, że nigdy wcześniej nie spotkał się z sytuacją, by oskarżony w tak bezpośredni sposób nakłaniał świadka do określonych zeznań. Poparł wniosek mec. Ergietowskiego o pozbawienie Zenobii R. statusu oskarżycielki posiłkowej. Sąd uznał jednak, że nie ma ku temu podstaw. – Powodem nie może być wysłanie jej listów z pominięciem procedury, a Zenobia R. nie musi stosować się do ich treści - powiedział sędzia Bartłomiej Witek. Przypomniał, że sąd ocenia wiarygodność każdego świadka.
Rozprawa z opóźnieniem
Piąta rozprawa ws. śmierci Szymona z Będzina miała się odbyć w czwartek, ale została odroczona. Obrońca Beaty Ch. został bowiem okradziony w drodze do sądu. Z jego samochodu zabrano teczkę z laptopem, dokumentami oraz kluczami do mieszkania i kancelarii. Matka Szymona ma wprawdzie drugiego obrońcę, mec. Michała Ergietowskiego, ale ten nie mógł się stawić wówczas w katowickim sądzie. Więcej o sprawie piszemy tutaj.
Trzy lata temu...
Proces dotyczy śmierci niespełna dwuletniego Szymona z Będzina. Zwłoki chłopca znaleziono ponad trzy lata temu w stawie w Cieszynie.
Według zeznań zawartych w akcie oskarżenia, który przygotowała Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej, śmierć chłopca nastąpiła 27 lutego 2010 roku. Rodzice z kolei nie mogli się zdecydować, w jaki sposób pozbyć się zwłok.
Prokuratura przyjęła wersję bliższą wyjaśnieniom Beaty Ch. i uznała, że to ojciec pobił dziecko, jednakże zabójstwo zarzuciła obojgu rodzicom. Według ustaleń postępowania 24 lutego 2010 r. ojciec mocno uderzył Szymona, co skutkowało pęknięciem jelita cienkiego. 27 lutego Jarosław R. miał zadać dziecku kolejny silny cios pięścią w brzuch. Tego samego dnia Szymon zmarł. Prokuratura przyjęła, że rodzice godzili się na śmierć dziecka, nie udzielając mu pomocy. Próbowali wprawdzie reanimować Szymona, ale na pomoc było już za późno. Jeszcze w dniu śmierci zwłoki syna przewieźli samochodem do Cieszyna i porzucili je w stawie. Policja długo nie mogła ustalić tożsamości chłopca, jego rodziców zatrzymano dopiero w czerwcu 2012.
Oskarżeni odpowiadają też za składanie fałszywych oświadczeń w będzińskim magistracie, co pozwoliło im wyłudzić świadczenia socjalne w wysokości łącznie blisko 4 tys. zł.
Autor: NS / Źródło: PAP, TVN 24 Katowice