Janusz B. miał wykorzystywać seksualnie swoje córki w latach 2016 - 2018. W tym czasie był sądzony za spowodowanie obrażeń u starszej dziewczynki, wtedy pięcioletniej. Po apelacji został uniewinniony. Teraz prokuraturę zawiadomił ośrodek pomocy społecznej.
Sześciolatka i dziewięciolatka zostały przesłuchane w Sądzie Rejonowym w Zawierciu w obecności psychologa. 14 września sąd, na wniosek prokuratury, zdecydował o aresztowaniu ich ojca, 66-letniego Janusza B.
Koszmar dziewczynek rozgrywał się przez dwa lata w małym, siedmiotysięcznym mieście Łazy pod Zawierciem.
Podejrzenie
Niepokojące sygnały, że dziewczynkom dzieje się krzywda, dotarły do prokuratury z ośrodka pomocy społecznej w Łazach. Ośrodek nie wypowiada się w tej sprawie.
Ze względu na dobro dzieci śledczy nie podają szczegółów.
- Janusz B. jest podejrzany o przestępstwa seksualne na szkodę dwóch małoletnich poniżej 15 lat - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Ozimek potwierdza, że pokrzywdzone to córki Janusza B., które mają teraz sześć i dziewięć lat. Jak dodaje, B. miał dopuścić się tych przestępstw w latach 2016 - 2018.
Dziewczynki mieszkały także z 33-letnią mamą, która nie usłyszała żadnych zarzutów. - Janusz B. ma również zarzut znęcania się fizycznego i psychicznego nad nią - mówi Ozimek. 66-latek miał również znęcać się nad dziećmi.
Rozpoczęte w lipcu śledztwo trwa. Zabezpieczono do badań komputer i nośniki pamięci z domu B.
Uniewinnienie
Zawierciańska prokuratura już raz prowadziła śledztwo przeciwko Januszowi B., które zakończyło się wyrokiem skazującym w Sądzie Rejonowym w Zawierciu. Chodziło o spowodowanie lekkich obrażeń ciała u starszej z córek w październiku 2014 roku. Dziewczynka miała wtedy 5 lat.
Wyrok w pierwszej instancji - sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata - zapadł w 2015, czyli przed czynami, o które 66-latek podejrzany jest teraz.
Prokurator i obrońca odwołali się i po skierowaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia, ten sam sąd uniewinnił Janusza B. Tym razem odwołał się tylko prokurator. Jednak Sąd Okręgowy w Częstochowie podtrzymał drugi wyrok, który uprawomocnił się w październiku 2017 roku.
- Zabrany materiał dowodowy nie dał podstaw do uznania, że podejrzany dopuścił się zarzucanego czynu. Kluczowym dowodem była kolejna opinia biegłych psychologów. Nikt prócz pokrzywdzonej nie wskazywał na sprawstwo Janusza B. - wyjaśnia Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie.
Teraz Janusz B., w oczekiwaniu na proces, spędzi w areszcie najbliższe trzy miesiące.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock