12-latek potrzebował pieniędzy, więc zaplanował napad na bank. Do jednej z placówek bankowych przyszedł z... granatem i zażądał pieniędzy. Pracownica nie dała się zastraszyć. Nastolatkiem zajmie się teraz sąd rodzinny. Granat okazał się głośnikiem.
We wtorek ok. godziny 16 dyżurny policji otrzymał telefoniczne zgłoszenie o tym, że młody chłopak, trzymając w ręku granat, zażądał od pracownicy jednej z placówek bankowych w Siemianowicach Śląskich 2 tysięcy złotych.
Na miejsce pojechali policjanci. Chłopaka o podanym rysopisie zauważyli w pobliżu banku. - Był to 12-letni mieszkaniec Katowic, przy którym mundurowi znaleźli "granat" - powiedziała mł. asp. Tatiana Lukoszek z siemianowickiej policji.
Granat na niby, sąd na serio
Jak się jednak okazało przedmiot, którym chłopiec chciał zastraszyć pracownicę banku, był jedynie głośnikiem do odtwarzania muzyki.
Teraz o losie "wybuchowego" nieletniego zadecyduje sąd dla nieletnich.
Nastolatek "napadł" na jedną z bankowych placówek w Siemianowicach Śląskich:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Siemianowicach Śląskich