W poniedziałek z bronią w ręku napadł na stację paliw w województwie łódzkim. Strzelił dwa razy, zabrał napoje energetyczne i odjechał na południe błękitnym peugeotem. Prawdopodobnie ukrył się w sklepie na Śląsku. We wtorek rano policjanci zatrzymali podejrzanego w lesie.
Z mapy sygnałów od świadków i miejsca, gdzie napastnik został zatrzymany wynika, że w ciągu 15 godzin kluczył on między trzema województwami: łódzkim, opolskim i śląskim. Był w Krzeczowie pod Wieluniem, w Parzymiechach pod Kłobuckiem i na końcu w Bobrownikach.
Z bronią, ale bez maski
Wedle informacji policji z Łodzi, w poniedziałek około godziny 17 mężczyzna napadł na stację paliw we wsi Krzeczów pod Wieluniem.
- Oddał dwa strzały, nikt nie został ranny. Nie mierzył do ludzi - mówi Radosław Gwis z policji w Łodzi.
Napastnik ukradł ze stacji dwie puszki z napojem energetycznym, co tym groźniejsze wydało się policji. Jak mówi Gwis, nikt normalny nie robi skoku z bronią po taki łup. - To irracjonalne działanie - dodaje.
Mężczyzna nie był zamaskowany. Kamery na stacji zarejestrowały jego twarz i numery rejestracyjne błękitnego peugeota 307, do którego wsiadł. Po rejestracji policjanci ustalili tożsamość napastnika. Okazał się nim 29-letni mieszkaniec powiatu wieluńskiego.
Gwis: - Potwierdziliśmy też, że ma pozwolenie na ostrą broń myśliwską.
Ta informacja postawiła na nogi kilkuset policjantów z województw: łódzkiego, śląskiego i opolskiego. Z nagrania z monitoringu wynikało, że błękitny peugeot odjechał na południe od Krzeczowa. Na drogach wojewódzkich 42, 43 i 48 postawiono blokady posterunkowe, kontrolowano przejeżdżające auta.
Strzały ostrzegawcze
Do poszukiwań włączyli się policjanci z powiatu kłobuckiego w województwie śląskim, sąsiadującym z wieluńskim. W nocy we wsi Parzymiechy ujawnili, że ktoś włamał się do sklepu przy ulicy Częstochowskiej.
- W środku nikogo nie zastano, jednak pojawiło się podejrzenie, że włamania dokonał ten sam sprawca, który napadł na stację paliw w powiecie wieluńskim - mówi Kamil Raczyński, rzecznik policji w Kłobucku.
Przesłuchano właścicieli sklepu i dotąd nie ustalono, by coś zginęło. - Jeśli 29-latek tam był, sklep mógł mu posłużyć za kryjówkę. Mieliśmy też sygnały, że widziany był w Opolskiem - mówi Gwis z policji w Łodzi.
Ostatecznie podejrzany został zatrzymany we wtorek około godziny 8 w lesie w Bobrownikach w powiecie pajęczańskim. To znaczy, że wrócił na teren województwa łódzkiego.
- Syn mówił, że jakby ktoś strzelał petardami, a potem przyjechało pogotowie - mówi pani Janina z Bobrownik.
- Policjanci oddali strzały ostrzegawcze - uspokaja Gwis.
29-latkiem zajmuje się teraz prokuratura.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice