Widać je gołym okiem, ale czytać można tylko z pomocą lupy albo wręcz mikroskopu. Najmniejsze książki świata można podziwiać w katowickim muzeum.
Kolekcja najmniejszych książek na świecie znajduje się w prywatnym domu przy ul. Traktorzystów w katowickiej dzielnicy Zadole. Właśnie tam w latach 30. żył i własnoręcznie tworzył mikroskopijne egzemplarze książkowy pasjonat Zygmunt Szkocny.
Dziś muzeum jest w rękach jego syna, również Zygmunta.
160 książek w pudełku po zapałkach
Zwiedzający mogą podziwiać 160 egzemplarzy. To mikroskopijne wersje wybitnych dzieł polskiej literatury. Miniatury co prawda widać gołym okiem, ale czytać można je już tylko i wyłącznie za pomocą lupy albo mikroskopu.
- Ojciec sam te książki pisał wykorzystując do tego pióro techniczne i otwierał je tylko za pomocą pęsety, potem oprawiał swoje dzieła, a na koniec umieszczał na specjalnych postumentach, aby lepiej te książeczki wyeksponować i zabezpieczyć. One są przecież tak małe, że wszystkie zmieściłyby się w pudełku po zapałkach – opowiada pan Zygmunt, syn autora tych nietypowych dzieł.
Najmniejsza ma milimetr
Miniatury powstawały, jak podkreśla ich spadkobierca, przez ponad pół wieku, zgodnie z wszelkimi zasadami sztuki introligatorskiej.
Najmniejszy egzemplarz w całym zbiorze ma zaledwie 0.7 milimetra kw. Książeczka jest niepozszywana, a na jednej stronniczce jest tylko jedna litera alfabetu łacińskiego. – Jest to zdecydowanie najmniejsza książka na całym świecie, na co najlepszym dowodem jest zapis w księdze rekordów Guinnesaa – chwali się pan Zygmunt.
Perełką całej kolekcji jest jednak nie książka, a ziarnko grochu, które Zygmunt Szkocny pokrył pismem w latach 30. – To najbardziej wyjątkowy eksponat tutaj. Na ziarnku wypisane są trzy modlitwy: "Ojcze Nasz", "Zdrowaś Mario" i "Wierzę w Boga Ojca" - podaje syn autora.
Zaczęło się od artykułu w gazecie
Początek tej nietypowej pasji sięga szkolnych lat ich autora. – Zaczęło się od tego, że ojciec przeglądając "Gońca Górnośląskiego", przeczytał notatkę informującą o tym, że królowa angielska otrzymała od drukarzy holenderskich z okazji rocznicy koronowania drukowany modlitewnik wielkości 5 na 6 centymetrów. To go zafascynowało i zrodził się pomysł - mówi pan Zygmunt.
I jak wspomina dalej, pierwszą mini-książeczką wykonaną przez Zygmunta Szkocnego był jego autorski opis trzeciego powstania śląskiego. – Starszy brat ojca brał w nim udział i od tego się zaczęło - mówi.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/r/i / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice | Szymon Sawaściuk