Spacerując z panem Betis znalazł innego psa. Tajson leżał bez ruchu, nie wiadomo jak długo. Robert N. przyznał się, że pobił psa po głowie twardym przedmiotem. Idzie do więzienia na rok, zapłaci 800 zł i przez 10 lat nie może mieć zwierząt.
Wyrok zapadł w sądzie w Dąbrowie Górniczej.
Czytamy: W nieustalonym dniu między 20 a 23 lutego w Dąbrowie Górniczej, działając ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad należącym do [swojej konkubiny - red.] psem samcem, rasy mieszaniec, maści czarnej, wabiącym się Tajson, poprzez bicie go po głowie twardym, nieustalonym przedmiotem, czym zadawał psu ból i cierpienie.
Skazany Robert N. spędzi w więzieniu rok, a przez 10 lat nie może posiadać żadnych zwierząt. Dodatkowo ma zapłacić na rzecz OTOZ Animals Gliwice 800 zł.
Tajson nie żyje.
Już przestał się bać, już mu znaleźli dom
Tuż przed śmiercią kundel Tajson wabił się Wiktor i spotkał dobrych ludzi.
Byli na spacerze. Nagle Betis znikł panu z oczu. Pojawił się i znowu gdzieś pobiegł. pan Tadeusz ruszył za Betisem, między garaże. czarny kundel leżał tam bez ruchu i miał rany na głowie. A Betis siedział przy nim.
- Jemu chodziło o to, żebym pomógł tamtemu psu - opowiadał nam wzruszony Olender.
Wezwał aktywistów z OTOZ Animals Gliwice. Ci nazwali psa Wiktor i zawieźli do przychodzi weterynaryjnej.
Wiktor vel Tajson miał połamane kości oczodołów. Dostał antybiotyki, kroplówki, leki przecibólowe i stanął na nogi. Zaczął nawet ufać ludziom, nie bał się nowych opiekunów, znaleźli mu nowy dom. Niestety po miesiącu jego stan się pogorszył.
Robert N. sam wnioskował o taką karę, jaką dostał. Gros internautów na profilu facebookowym Animalsów uważa, że wyrok jest za mały.
- Powinno być 10 lat pozbawienia wolności, dożywotni zakaz posiadania zwierząt i 8000 grzywny - pisze Alicja.
A Dorota chętnie widziałaby Roberta N. sprzątającego przez 10 lat schronisko dla zwierząt.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals Gliwice/ TVN 24 Katowice