Krzysztof Janik, były szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w rządzie Leszka Millera (SLD) został uznany za niewinnego w procesie, w którym był oskarżony o korupcję. W piątek nieprawomocny wyrok po siedmiu latach procesu wydał Sąd Okręgowy w Katowicach. Polityk był oskarżony o przyjmowanie łapówek od przedstawicieli katowickiej firmy z branży górniczej. Sąd nie zakwestionował, że politykowi przekazywano pieniądze, ale jednocześnie uznał, że nie były one przyjmowane w związku z pełnieniem przez Janika funkcji publicznej.
Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura żądała dla oskarżonych kar od ośmiu lat więzienia do roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. Obrona domagała się uniewinnienia. Wyrok skazujący – rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata – usłyszał jedynie były współwłaściciel firmy górniczej Antoni G. – za wręczenie ówczesnej wicedyrektorce Izby Skarbowej w Katowicach Elżbiecie K. wartego 3 tys. zł obrazu. Od pozostałych zarzutów został uniewinniony. Postępowanie wobec K. sąd w części umorzył, uznając, że kobieta nie miała świadomości, co jest we wręczonej jej reklamówce. Od pozostałych zarzutów ją uniewinnił.
Uniewinnieni zostali także pozostali oskarżeni – Janik i były wiceminister finansów za rządów SLD Wiesław C., a także b. dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach Henryk Ś. Czytaj też: Były minister SLD przed sądem. "Nigdy nie przyjmowałem korzyści majątkowych"
Uniewinniając Janika, sąd nie zakwestionował zeznań obciążającego go świadka – dał mu wiarę, że politykowi przekazywano pieniądze. Wyrok uniewinniający zapadł, bo sąd uznał, że korzyści majątkowe nie były przyjmowane w związku z pełnieniem przez Janika funkcji publicznej i nie miał on wpływu na to, na czym zależało przedstawicielom spółki.
- Absolutnie w zachowaniu pana Krzysztofa Janika nie można upatrywać ustawowych znamion czynu zabronionego, dlatego sąd uniewinnił pana Janika od popełnienia wszystkich zarzucanych mu czynów - powiedziała sędzia Magdalena Jagiełło.
Siedem lat procesu
Sprawa toczyła się przed sądem od października 2017 r. Dotyczyła dostarczającej m.in. artykuły chemiczne dla kopalń katowickiej firmy, która przed laty miała poważne zaległości podatkowe. Zdaniem katowickiej prokuratury jej szefowie korumpowali Janika (zgodził się na podawanie nazwiska), a także b. wiceministra finansów za rządów SLD Wiesława C. i b. wicedyrektorkę Izby Skarbowej w Katowicach. Na ławie oskarżonych zasiadło łącznie pięć osób. Śledztwo rozpoczęło się od zawiadomienia złożonego przez Andrzeja B. – wspólnika Antoniego G. Według niego ich spółka korumpowała urzędników, by mieć wpływ na kontrole skarbowe i uzyskać umorzenia podatkowe. Świadek obciążył Antoniego G. i inne osoby, które razem z nim zasiadły na ławie oskarżonych. Jednym z ważnych dowodów w sprawie były zapiski w kalendarzu B. Ich wiarygodność kwestionowała obrona, w opinii prokuratury kalendarz odzwierciedlał życie B.
Zarzuty wobec Janika dotyczyły lat 2004-2005. Był on w tym czasie posłem SLD. Prokuratura oskarżyła go o przyjęcie od katowickiej firmy 140 tys. zł – w 13 ratach – za pośrednictwo w skontaktowaniu jej przedstawicieli z pełniącymi funkcje publiczne w organach skarbowych osobami, które mogłyby pomóc w pozytywnym zakończeniu kontroli skarbowych i umorzeniu części należności podatkowych. Miał także umożliwić kontakt z szefami kopalń i spółek węglowych, którzy mogli mieć wpływ na wybór ofert i preferować w przetargach spółkę należącą do G. i B. Janik usłyszał 13 odrębnych zarzutów. Od wszystkich został uniewinniony.
Prokuratura zapowiada apelację
Prokuratura zapowiada, że najprawdopodobniej odwoła się od wyroku Sądu Okręgowego w Katowicach.
- Chciałabym zwrócić uwagę, że sąd nie zakwestionował zeznań świadka B. (który obciążył oskarżonych -red.), również faktu przekazywania pieniędzy panu Janikowi. Natomiast odrębną kwestią jest finalna ocena dowodów. Myślę, że zostanie skierowany wniosek do sądu o sporządzenie uzasadnienia na piśmie i motywy pisemne sądu będą przedmiotem analizy i podjęcia decyzji co do wywiedzenia apelacji – powiedziała dziennikarzom po wyroku prok. Ewa Kordula z Prokuratury Regionalnej w Katowicach.
"Tych dziesięciu lat nikt mi nie zwróci"
Janik nie chciał szczegółowo odnieść się do ustaleń prokuratury, potwierdzonych w piątek przez sąd. Powtórzył jedynie to, co powiedział w swoim ostatnim wystąpieniu przed sądem – że nie przyjmował żadnych korzyści majątkowych. - Tych ostatnich 10 lat nikt mi nie zwróci – dodał. Apelację od wyroku zapowiedział też obrońca Antoniego G., który jako jedyny został uznany za winnego jednego z zarzucanych mu przestępstw.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24