Od poniedziałku w polskich szkołach pozostają tylko uczniowie klas I-III szkół podstawowych. Pozostali przechodzą na system nauki zdalnej, a to wymaga przeorganizowania pracy placówek i nauczycieli, a także życia samych uczniów. O zmianach i wnioskach wyciągniętych z poprzedniego semestru nauki zdolnej mówił Tomasz Huk, dyrektor jednej z katowickich szkół podstawowych.
Od 26 października uczniowie klas IV-VIII szkół podstawowych, a także wszystkich szkól ponadpodstawowych, słuchacze placówek kształcenia ustawicznego oraz centrów kształcenia zawodowego uczą się w trybie zdalnym. W szkołach pozostają jedynie uczniowie klas I-III szkół podstawowych. A to wymaga zmian w organizacji zasad działania placówek. O tym, jak działać będzie jego szkoła, mówił dr hab. Tomasz Huk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 z Oddziałami Integracyjnymi im. Tadeusza Kościuszki w Katowicach. - W zasadzie przygotowujemy się od wakacji, spodziewaliśmy się takiego rozwoju sprawy. Te ostatnie dni na pewno były bardzo intensywne, bo musieliśmy przygotować szkołę na naukę zdalną - przyznaje dyrektor Huk. CZYTAJ ROZPORZĄDZENIE MINISTRA EDUKACJI I NAUKI
Tym, którzy potrzebują, wypożyczą komputery i tablety
W tej katowickiej podstawówce nauczyciele - mimo nauki zdalnej uczniów - przychodzą do szkoły i stąd prowadzą lekcje online. Wszystko dlatego, że niektórzy uczą także klasy młodsze, a te wciąż mają normalne, stacjonarne lekcje. - Każdy nauczyciel na razie będzie prowadził naukę ze szkoły. Natomiast nie wykluczamy, że część przejdzie na pracę domową, ale zobaczymy, jaki będzie rozwój sytuacji i liczby zakażeń - podkreśla Huk. OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>> W jego szkole gotowe są już komputery, tablety i przetestowany internet. Szkoła zapewnia też możliwość wypożyczenia sprzętu uczniom, którzy nie mają swoich komputerów czy tabletów. W poprzednim semestrze, gdy dzieci uczyły się zdalnie, szkoła wypożyczyła około 10 urządzeń elektronicznych. Ile wypożyczeń będzie teraz? - Poniedziałek będzie dniem próby dla wszystkich szkół podstawowych. Będziemy mieli pełną informację, którzy uczniowie czego potrzebują. Dzisiaj wszystkiego się dowiemy - mówi Huk.
Włączone kamerki, skrócone lekcje
Teraz nauka zdalna ma odbywać się na innych warunkach niż wiosną. Wszystko dlatego, że po poprzednim semestrze nauki online szkoła przeprowadziła rozmowy z nauczycielami i rodzicami. - Zmodyfikowaliśmy nasze procedury - przyznaje dyrektor. Teraz uczniowie w trakcie lekcji muszą mieć włączone kamerki. Mogą wyłączyć je jedynie, gdy zezwoli na to nauczyciel prowadzący zajęcia. Poza tym lekcje odbywają się w "formie synchronicznej", a to oznacza, że uczniowie nie mogą samodzielnie uczyć się zdalnie, a w trakcie rozmów "oko w oko" z nauczycielem. Poza tym zajęcia zostały skrócone z 45 do 30 minut. - Pozostały czas przeznaczamy na łączenie się, luźną rozmowę, krótkie konsultacje i przerwę fizyczną, bo siedem godzin przed komputerem potrafi zmęczyć nawet dorosłego, a co dopiero dziecko - zaznacza dyrektor. CZYTAJ RAPORT TVN24.PL NA TEMAT KORONAWIRUSA Huk przyznaje, że wyzwaniem są zajęcia dla dzieci z orzeczeniem o kształceniu specjalnym. Każdy z takich uczniów posiada nauczyciela wspierającego i ci pozostają ze sobą w stałym kontakcie. - Dzisiaj najważniejsze jest zdrowie nas wszystkich. Najpierw zdrowie, a potem edukacja. Staramy się to wszystko jakoś połączyć - podkreśla dyrektor. I przyznaje, że prawdopodobnie osiągnięcia uczniów nie będą takie, jakie byłyby w trakcie nauki tradycyjnej. - Jednak musimy starać się, żeby wypłaszczyć transmisję wirusa - kwituje.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24