Grają do jednej bramki, bo tylko jedną mają. Elegancka, z siatką, a murawa sztuczna i wysokie ogrodzenie, ale wszystko urywa się w połowie boiska. Dalej jest błoto. Prezes spółdzielni mieszkaniowej ostrożnie nazywa inwestycję "placem treningowym", na którym młodzież ćwiczy grę w piłkę nożną. I planuje budowę "lustrzanego odbicia" tej połowy.
Spółdzielnia Mieszkaniowa "Na stoku" w Kielcach postanowiła zadowolić swoją młodzież i pomogła mieszkańcom wystąpić do budżetu obywatelskiego o fundusze na budowę boiska.
Wojciech Radomski, prezes kieleckiej spółdzielni od początku wiedział, że limit jednego tzw. małego projektu to 100 tys. zł. Czyli, że nie starczy na boisko. Dlatego postanowił zrobić przynajmniej pół.
- To plac treningowy do ćwiczeń gry w piłkę nożnej - nazywa inwestycję Radomski.
Powstało: elegancka bramka, sztuczna murawa, wysoki płot. Ale tylko w połowie. Od połowy boiska jest błoto.
- Młodzież chce ćwiczyć grę w piłkę nożną, dlatego pomogliśmy jej wystąpić z takim wnioskiem. I młodzież jest zadowolona. Oczywiście większe zadowolenie byłoby, gdyby były dwie bramki - przyznaje prezes.
Kasy na "lustrzane odbicie powstałej części" nie dostali
Dlatego w tym roku ponownie ubiegał się o kasę z budżetu obywatelskiego "na lustrzane odbicie powstałej części". Potrzeba więcej, bo na drugiej połowie znajduje się słup wysokiego napięcia, który musi być przesunięty.
- Ale limit małego projektu wzrósł do 150 tys. zł. Zmieścimy się w tej kwocie - zapewnia Radomski.
Urząd miasta w Kielcach twierdzi jednak inaczej i odrzucił wniosek spółdzielni. Spółdzielnia ma nadzieję, ze urzędnicy powtórnie zweryfikują jej projekt.
Radomski: Wiedzieliśmy od początku, że będziemy występować o budowę zwierciadlanego odbicia tego placu.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice