Kierowca bmw został prawomocnie skazany za doprowadzenie do śmiertelnego wypadku w Katowicach. Pokrzywdzona została rodzina, która jechała małym fiatem. Na miejscu zginęła 66-letnia kobieta, w szpitalu zmarła jej 11-letnia wnuczka. Trzyletni brat dziewczynki i jej dziadek długo walczyli o życie.
Aleksander S. został prawomocnie skazany za spowodowanie śmiertelnego wypadku w Katowicach.
- Orzeczono wobec niego cztery lata pozbawienia wolności i zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów na 10 lat - mówi Jacek Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach.
Ponadto S. ma zapłacić 50 tysięcy złotych na rzecz Szymona B. - chłopca, który stracił w wypadku babcię i starszą siostrę, a sam trafił do szpitala. A także 20 tysięcy osobie poszkodowanej w innym aucie.
Wyrok jest surowszy od tego, który zapadł w pierwszej instancji. W lutym Sąd Rejonowy Katowice-Wschód zakazał S. prowadzić samochody przez siedem lat.
- Powodem wypadku nie była gołoledź ani skrzyżowanie, tylko nadmierna prędkość i brawura oskarżonego. Jak bowiem określić kierowcę, który jedzie lewym pasem ruchu praktycznie cały czas, daje znaki świetlne, aby inni zjeżdżali mu z drogi. Gdyby jechał z dozwoloną prędkością 70 kilometrów na godzinę, to nie doszłoby do tragedii - uzasadniał sędzia Jan Kurpas z Sądu Okręgowego w Katowicach, cytowany przez "Fakt".
Wyrok apelacyjny zapadł 25 września. - Każdy wyrok jest dla mnie dobrą wiadomością, ale boli mnie to, że za spowodowanie śmierci dwóch osób w Polsce idzie się do więzienia na zaledwie cztery lata. 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów? To powinno być dożywotnie! Nie wierzę, że ktoś taki może się zmienić. Z drugiej strony żony i wnuczki nikt mi nie przywróci, a czasu już nie cofniemy. Ważne, że została wymierzona sprawiedliwość - mówił pan Marian w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".
Maluchem jechali dziadkowie z wnukami
Pan Marian, kierowca fiata 126p skręcał w drogę krajową numer 86 i podczas tego manewru z impetem uderzyło w niego bmw, którym kierował Aleksander S.. W wyniku zderzenia uszkodzone zostały również inne samochody: citroen oraz peugeot.
Maluchem jechały cztery osoby, dziadkowie i wnuki. Na miejscu zginęła 66-letnia żona pana Mariana. On, 11-letnia wnuczka i trzyletni wnuczek w ciężkim stanie trafili do szpitala. Dziewczynka zmarła następnego dnia rano.
Kierowca bmw, wtedy 20-letni, nie odniósł żadnych obrażeń. W chwili wypadku był trzeźwy.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja